Speedway na dachu i czarne maliny czyli Beer Geek Summer 2016

Za nami pierwszy tegoroczny Beer Geek Summer. Formuła „małego” Beer Geek’a upodobniła się do tej znanej z głównej imprezy czyli płacisz raz pijesz ile chcesz. No prawie, bo piwa zagraniczne były limitowane – po 100 ml na osobę. A jak to biletowanie wpłynęło na jakość zabawy?

Decyzja o limicie była całkiem trafna, bo cudów było sporo i gdyby nie „reglamentacja” pewnie po przejściu kolejkowego tsunami mogłoby się rozejść wszystko co ciekawe, a tak nawet po pierwszym szale na kranach zostało sporo ciekawych zagranicznych pozycji. Cena biletu 69 zł z pozoru wydaje się wysoka, ale zaraz, zaraz… Jakbym poszedł na weekendowe tourne po multitapach to pięć, sześć dych pewnie też by pękło. A w programie wycieczki nie byłoby piw z czołówki światowej, no może na jedno bym sobie pozwolił.

Jako, że nienawidzę stać w kolejkach – nawet po piwo – obawiałem się tego, że mogę nie zaznać smaku „gwiazdy wieczoru”, ale gdy tylko przybyłem na miejsce, spotkała mnie miła niespodzianka ze strony organizatorów – otrzymałem zaproszenie do panelu degustacyjnego. Wydarzenie ze sławami polskiej sceny piwowarskiej 😉 miało odbywać na dachu Zaklętych, ale nie tym dachu, na którym toczyła się impreza, tylko tym jeszcze wyżej. Trochę się zdziwiłem, ale zadarłem głowę do góry, a tam stoi stół. Zanim wybiła 21:00 – godzina dachowego panelu – nasłuchałem się o „wyboistej” drodze prowadzącej na dach. Faktycznie, było ciekawie. Najpierw przez kanciapę, potem po krzesełku na okno, oknem na daszek i drabiną na dach. Wszystko to w egipskich ciemnościach, ale nie powiem, droga choć wyboista mijała w miłej atmosferze, a gdy już dotarliśmy na miejsce… bunkrów nie było 😉 Był za to widok na całą imprezę. O taki:

beer-geek-summer-2016

Trochę ciemno, ale kto by się tym przejmował. Usiedliśmy, gadu, gadu. Przyszli i polali. Na pierwszy ogień poszedł długo wyczekiwany Speedway Stout leżakowany w beczce po Bourbonie – jeśli chodzi o stouty imperialne, numer 3 w rankingu RateBeer’a. Piwo świetne, wszystko co RIS powinien mieć. Gorzka czekolada, zapach kawy, trochę nut drewnianych, lekka wanilia. Bardzo świetne piwo. Czy może być coś lepszego?

Następna na stół wjechała mała buteleczka, a w niej wspólne dzieło BrewDog’a i Stone’a z 2009 roku. Mowa o piwie Bashah Reserve-Highland. Na szóstkę, czy nawet siódemkę mieliśmy do dyspozycji tylko 0,375 l tego, leciwego trunku. Był to mocny amerykański ale, leżakowany w beczce po whisky z dodatkiem czarnych mali. Czarnych malin nigdy nie widziałem, ale ustaliśmy, że to na pewno nie są jeżyny. Piwo ciemne, o świetnym owocowym aromacie. W smaku lekko kwaskowe, choć ta kwaśność skontrowana była przyjemną słodową słodyczą i lekką drewnianą nutą. Czy lepsze od legendarnego Speedway’a? Ciężko ocenić, z pewnością mniej klasyczne i przez owocowe smaki, bardziej zwariowane.

bashah2009

Z zagranicznych smaków muszę też wyróżnić Bommen & Granaten z De Molena. Mam słabość do barley wine’ów i nic tego nie zmieni. A ten o 32(!!!) blg, leżakowany w beczce był dla mnie jednym z najlepszych piw zagranicznych tego wieczoru.

Oczywiście nie zabrakło też polskich browarów i ich premier. W pamięć najbardziej zapadła Kafka z Warsztatu Piwowarskiego. Kawowo-czekoladowy stout bardzo fajnie łączył się z ziołowością mięty pieprzowej. Jak dla mnie ciekawie, choć do bólu klasycznie wypadł Nepomucen, który zaserwował belgijskiego Pale Ale’a. Piwo grzeczne, ale budzące miłe wspomnienia z moim domowym BPA, którego zapasy wyczerpały się już z dobry rok temu.

No dobra. Piwo, piwem, ale jak się pan bawiłeś? To chyba najlepiej odda informacja, że wróciłem do domu, gdy na dworze robiło się jasno, a tym razem obeszło się bez after-pary i to nie dlatego, że nie lubię 4hops’a, a po prostu zabrakło czasu 😉

Kiedy widzimy się na następnym Beer Geeku? Z informacji, które udało się wyciągnąć: nie będzie jesiennej edycji BGM 🙁 Beer Geek Madness od tego roku ma odbywać się tylko raz w roku – na wiosnę. Póki co nie wiadomo jeszcze kto będzie gościem, ani co będzie tematem przewodnim kolejnej imprezy. Natomiast niewykluczone, że w Zaklętych Rewirach dobre piwo poleje się jeszcze w tym roku. Najprawdopodobniej w okolicy przełomu października i listopada. A kto wie, czy nie wcześniej?

Komentarz [1]

  • Formuła „płacisz raz, próbujesz czego chcesz” jak widać przyjęła się całkiem dobrze i eliminuje problem zbyt dużych pojemności minimalnych serwowanych często na różnych imprezach. Pomaga też znacznie rozładowywać kolejki i można ten czas przeznaczyć np. na dowiedzenie się czegoś o piwie bo ekipa browaru nie jest zajęta akurat wydawaniem reszty czy obsługą terminalu płatniczego.

    Nie oszukujmy się też, że jak rasowy beer geek wybiera się na festiwal to takie 69zł można wydać bardzo szybko, szczególnie uwzględniając często dość konkretne ceny. Minus dla mniej wkręconych ludzi z okolicy, że nie wpadną już na jedno czy dwa piwa, ale nie ma rozwiązań idealnych.

    „Natomiast niewykluczone, że w Zaklętych Rewirach dobre piwo poleje się jeszcze w tym roku” – jakaś inna impreza się szykuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *