Temat polskiego chmielu powraca jak bumerang. Są tacy, którzy twierdzą, że jest on najlepszy na świecie, ale są też i głosy mówiące, że aromat Lubelskiego i goryczka Marynki wcale nie powalają. Są tacy, którzy twierdzą, że polskie piwo powinno być produkowane tylko z polskiego chmielu (widziałem taką „smutną” grupę poparcia dla tego pomysłu na FB), z drugiej strony spora grupa piwoszy nie wyobraża sobie „piwnej (r)ewolucji” bez udziału chmielu zza granicy.
Szczerze mówiąc też nie wyobrażam sobie rewolucji, która miałaby mieć aromat Lubelskiego czy Sybilli. Chyba się powtarzam, ale moim zdaniem „pierwszym generałem” polskiej rewolucji był Atak Chmielu „perfumowany”: Citrą, Simcoe, Cascade oraz Amarillo – czyli szyszkami (albo raczej granulatem) przywiezionymi z USA.
No dobra, ale skoro patrioci wespół z polskimi chmielarzami twierdzą, że „nasz chmiel jest najlepszy” w zaciszu browaru domowego Browarzniak postanowiłem wykonać eksperyment i sprawdzić jak polskie chmiele poradzą sobie w nadaniu goryczki i aromatu popularnej „ipie” czyli słynącemu z solidnego chmielenia stylowi India Pale Ale.
Według kalkulatora Polska IPA mojego autorstwa mieści się zarówno w parametrach angielskiej, jaki i amerykańskiej wersji tego stylu. Teoretyczna goryczka to 63 IBU (ile jest jej na prawdę trzeba by było zbadać w laboratorium, a ja takiej możliwości nie mam), gęstość początkowa (zwana również ekstraktem) wyniosła 14,5 BLG.
Do uwarzenia PIPY zastosowałem trzy odmiany polskich chmieli w szyszce:
W zasypie znalazły się słody: Pilzneński, Monachijski i Karmelowy ze Strzegomia oraz Pszeniczny (niestety produkcji zagranicznej), a wszystko to „przetrawiły” drożdże Safale S-04.
Aromat po otwarciu butelki jest niezbyt intensywny. Po przelaniu do szkła mamy do czynienia z bardzo delikatnym aromatem chmielowym uzupełnionym również delikatnymi owocami (przez moment zdawało mi się nawet, że poczułem grapefruita ale może po prostu bardzo chciałem poczuć cytrusy), karmelem oraz lekką nutą drożdżową. Jak na piwo chmielone „na zimno” bukiet aromatyczny jest słaby (w przeszłości przekonałem się, że mniejsza ilość amerykańskiego chmielu dawała zniewalające efekty).
W smaku dominuje intensywna goryczka skontrowana słodyczą (na mój gust nieco zbyt dużą) i delikatną kwaskowością. Goryczka jest intensywna, utrzymuje się na języku przez jakiś czas po przełknięciu. Niestety zgodnie z przewidywaniami polskie chmiele nie wniosły do piwa posmaków cytrusowych.
Podsumowując IPA na polskich chmielach wyszła mi całkiem w porządku, jest to przyjemne piwo, raczej sesyjne niż „degustacyjne”. Myślę, że nieźle będzie się komponowało z jakimś mięsnym obiadem. Niestety zarówno smakiem, jak i aromatem nie może konkurować z piwami chmielonymi amerykańskimi odmianami, nie ma cytrusów, owoców tropikalnych, „sosnowych igiełek” itd czyli tego co większość „piwnych świrów” lubi bardzo, bardzo! Polskie chmiele nadają piwu przyjemnej goryczki, jednak nie nadają się do wszystkiego i gdyby ziścił się „koszmar piwosza” – nakaz by polskie browary warzył piwo tylko na polskim chmielu – bylibyśmy narodem niezwykle ubogim w piwne smaki…
Na koniec dodam tylko, że z niecierpliwością czekam na Polish IPA powstałe w wyniku kolaboracji tandemu Kopyr & Browar Widawa. Może profesjonalistom uda się wycisną z Sybilli (w Chrząstawie uwarzyli „single hop”) coś więcej.
Pilot z Browaru Profesja to idealne piwo, gdy chodzi o smak, a procenty są zbędne.…
Winnice z Dolnego Śląska zdobywają serca miłośników wina. Winnica Niemczańska z oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów…
Legenda głosi, że piwowarzy i winiarze żyją ze sobą jak pies z kotem. Sporo w…
Zastanawialiście się kiedyś ile promili ma się po wypiciu jednego piwa AIPA? Zawartość alkoholu w…
Podobnie, jak przez ostatnie 8 lat, tak i w tym roku nie mogłem odpuścić udziału…
Niektórzy twierdzą, że piwem bezalkoholowym można się struć. Inni, że picie takiego jest kompletnie bez…
View Comments
2,5 miesiąca od warzenia, czy od butelkowania? Myślę, że po takim czasie w butelce to i z chmielenia na zimno nie zostaje wcale tak dużo (chmieliłem na zimno ostatnio z użyciem simcoe, i na przestrzeni miesiąca czuć buło wyraźny spadek aromatu).
2,5 miesiąca od butelkowania.
Oczywiście próbowałem wcześniej (pierwsza "kontrola" po tygodniu) i aromat wtedy też nie był zbyt intensywny.
Obawiam się, że nic nie wycisną poza lekką ziołowowatością, zrobiłem jasne ale z sybilla na zimno i młode smakuje dosyć ohydnie, ale pewnie jak odleżakuje swoje będzie dobre, na razie surowizna ziołowa jak z jakiś kropel na żołądek.
Piłeś Misia? Jak wyszło porównanie do niego?
Próbowałem na FDP jako któreś piwo z kolei. W porównaniu z moim bardzo podobne, wydaje mi się, że Miś nieco bardziej goryczkowy.