Obiecałem, że opowiem Wam jakie ciekawe piwa udało mi się zdegustować na Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa. W ciągu trzech wspaniałych festiwalowych dni udało mi się zdegustować kilka premier i nadrobić część moich tegorocznych zaległości.
Bez zbędnego wstępu lecimy „od początku” w stronę piwa, które wywarło na mnie największe wrażenie:
Nowy Baran czyli pszeniczniak fermentowany na drożdżach piekarniczych (ale nie tylko) okazał się być piwem zbliżonym do niemieckich weizenów. Dość ciemne jak na typową bawarską pszenicę piwo charakteryzowało się słodowo-estrowym aromatem, ładną pianą i słodkawym smakiem. Nowy Baran nie wywołał u mnie jakiegoś ekstra-pozytywnego zaskoczenia ale też nie był zły.
Drugim eksperymentem z którym się zapoznałem było ciemne grodziskie od Pracowni Piwa. Znany jestem z tego, że jasne piwa wędzone mi nie bardzo smakują, a charakterystyczny dymiony aromat wolę w połączeniu z nutami palonymi. Nasz narodowy trunek w „wersji nocnej” niestety też nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Miał na to wpływ przede wszystkim smak, a raczej wodnistość. Nie czepiam się za to aromatu, który łączył nuty palono-czekoladowe z lekkim dymem.
Z przyjemnością zdegustowałem Milk Stout – piwo lekkie, łatwe i przyjemne z nieprzesadzoną słodyczą. Pełnia raczej niska przez co spokojnie można wypić kilka szklanek.
Galaktyka Piwnix – taką nazwę nosi ich pierwsze piwo – została przypisana do stylu Cascadian Dark Ale znanym także jako Black IPA. W rzeczywistości piwo ma przyjemny karmelowo-czekoladowy aromat, gdzieś tam w tle delikatna nuta iglasta. Podobnie jest też w smaku, który uzupełnia stonowana (jak na styl to nawet bardzo stonowana) goryczka. Piwo samo w sobie bardzo dobre, no ale zaraz, zaraz, a gdzie ta Ameryka, gdzie IPA’owa goryczka?
Nowa niemiecka odmiana chmielu chyba nie zadziałała tak jak powinna. W smaku i aromacie zdecydowanie zabrakło tytułowej mandarynki, była za to słodowość i trochę nut wody zdrojowej.
Cornelius na FDP przywiózł kilka swoich świeżych wypustów. Jednym z nich był Triple Blonde – piwo o wyraźnym belgijskim aromacie słodkich owoców i podobnym, słodkim smaku. Ciekawa pozycja, jednak porcja większa niż festiwalowy 0,2 lub proponowana przez producenta butelka 0,33 mogłaby być męcząca zarówno przez słodycz, jak i pojawiający się alkohol.
Druga warka Grand Championa to z pewności wydarzenie niecodzienne. Władze Grupy Żywiec zdecydowały się na ten krok po raz pierwszy, świadczy to oczywiście o co raz większym zapotrzebowaniu na tego typu piwa.
Podobnie jak w pierwszej wersji Bracka IIPA charakteryzowała się mocnym uderzeniem amerykańskich chmieli w smaku i zapachu. Nuta alkoholowa była wyczuwalna ale mam wrażenie, że trochę mniej niż w poprzednim wypuście. Ponownie trochę zabrakło imperialnej gęstości”, którą lubię w tym stylu ale mimo wszystko i tak jest to dobre piwo.
Artezan z założenia miał być browarem, który nie ulega modzie na piwa mocno chmielone, a prezentuje mniej znane style pochodzące z różnych zakątków. Tak jest z piwem Funky Brett czyli o ile się nie mylę pierwszym w Polsce na drożdżach brettanomyces. Szczep ten charakteryzuje się wnoszeniem do piwa nut kwaśnych.
„Dziki Ale” od Artezana na całe szczęście nie poszedł po bandzie i szklankę tego piwa spokojnie możemy wypić bez kwaśnej miny. Kwasek jest lekki i raczej nie przypomina octu, a kwaskowe owoce. Dobrze komponuje się ze słodkim tłem.
AIPA lana przez panią pielęgniarkę to taka średnia krajowa jeśli chodzi o AIPY – w smaku i aromacie czuje się wyraźnie owoce tropikalne i cytrusy, które są skontrowane „konkretną” goryczką.
Jeżeli ktoś z Was zastanawiał się jak powinien wyglądać prawdziwy coffee stout to powinien on wyglądać, a właściwie pachnieć i smakować właśnie tak! Zapach świeżo zaparzonego espresso, w smaku od zimnej kawy odróżnić można głównie po nagazowaniu i mniejszej cierpkości. Sypnięcie kawy do Czarnej Wołgi było strzałem w dziesiątkę!
„Przyprawiony” Grand Imperial zaskoczył mnie złożonością. W pierwszym łyku delikatnie palony, karmelowy, a po chwili pojawia się palące w język chili – intrygujące połączenie!
Chwalenie Artezana powoli staje się nudne. No ale cóż, warzą dobrze albo i bardzo dobrze! Tak też jest z Białym IPA – piwem lekkim, delikatnym, charakteryzującym się przyjemnym cytrusowym smakiem i aromatem.
Haustowy Brown to bardzo przyjemne piwo o ładnej prezencji. W aromacie słodowe, lekko karmelowe, lekko owocowe. W smaku dość pełne, delikatnie przypieczone z obecnymi nutami orzechów, czekolady i delikatnym smakiem amerykańskiego chmielu.
Tego piwa miałem nie degustować na FDP ale sobotnie kolejki sprawiły, że nie chciało mi się stać w samotności i podłączyłem się do kolegi. Zakupu oczywiście nie żałuję i podtrzymuję, że Jankes to świetne piwo – lekkie, wyjątkowo pijalne, z wyraźnymi nutami owoców tropikalnych i nieprzesadzoną goryczką.
Świetne połączenie intensywnej paloności, nut gorzkiej czekolady, kawy z subtelną wędzonką. Kremowa konsystencja zachęcała do wzięcia kolejnego łyka tego wspaniale prezentującego się w szkle, czarnego piwa o ładnej kremowej pianie. Pyszna sprawa!
Choć Stadion Miejski to nie kosmodrom mieliśmy okazję obserwować lądowanie Piwonauty – czy Wam też podoba się ta nazwa? Russian Imperial Stout zawsze stanowi spore zainteresowanie i jest stylem od którego sporo się wymaga. Piwonauta raczej sprostał tym wymaganiom. Zielonogórski browar zaproponował nam piwo o przyjemnym palonym aromacie i złożonym smaku w którym znajdziemy m.in. wyraźną paloność, delikatne nuty czekoladowe, suszone owoce i odrobinę alkoholowego „ciepła”. Całość bardzo dobra, a jak już mam się do czegoś przyczepić to mogłoby mieć jeszcze trochę więcej „ciała”, bo piwo jest „duże”, a miałoby szansę być „wielkim”.
Ekipa Pinty zapowiadała, że Oki Doki to piwo „codzienne”, a takie nie urywa tyłka. Nie wiem kto im takich głupot nagadał?! To piwo coś tam jednak urywa! Jasny lager o pięknym aromacie owoców tropikalnych i wyjątkowej, intensywnej goryczce – ja jestem zdecydowanie na tak! Jak na razie chyba najbardziej odpowiadający mi jasny pils w Polsce.
Z początku aromat wydał mi się słaby, ale była to wina temperatury, wraz z ocieplaniem ciechanowska AIPA wydawała z siebie coraz więcej cytrusów, mango, ananasa. W smaku podobnie – moc owoców, przyjemna, daleka od ekstremalnej goryczka i do tego wysoka pijalność.
No i na koniec mój absolutny numer jeden festiwalu i to nie tylko dla tego, że do Wrocławia przedpremierowo przyjechała tylko jedna beczka. Mr. Hard to bardzo dobry Barley Wine o pięknym miedzianym kolorze, ładnej trwałej pianie i bajkowym aromacie – ciasteczkowym, owocowym, karmelowym, cukierkowym… Ciężko było oderwać nos. W smaku wcale nie było gorzej – słodkie, karmelowe, rozgrzewające z delikatną goryczką. Takie piwa zapamiętuje się na długo!
Tyle jeśli chodzi o piwne smaki FDP. Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak od strony organizacyjnej wyglądała impreza, zobaczyć kilka zdjęć albo Pana TeKu zapraszam do poprzednich wpisów na blogu!
Pilot z Browaru Profesja to idealne piwo, gdy chodzi o smak, a procenty są zbędne.…
Winnice z Dolnego Śląska zdobywają serca miłośników wina. Winnica Niemczańska z oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów…
Legenda głosi, że piwowarzy i winiarze żyją ze sobą jak pies z kotem. Sporo w…
Zastanawialiście się kiedyś ile promili ma się po wypiciu jednego piwa AIPA? Zawartość alkoholu w…
Podobnie, jak przez ostatnie 8 lat, tak i w tym roku nie mogłem odpuścić udziału…
Niektórzy twierdzą, że piwem bezalkoholowym można się struć. Inni, że picie takiego jest kompletnie bez…