W ubiegły weekend na zaproszenie polskiego oddziału Pilsnera Urquella maiłem przyjemność gościć w Zielonej Górze, gdzie w samym centrum dorocznego Winobrania odbywał się konkurs Polish Master Bartender w którym rywalizowali ze sobą najlepsi „nalewacze” Pilsnera z Polski zachodniej.
Konkurencję barmanów przyszło mi oglądać z kanapy jurorskiej na której obok mnie zasiedli blogerzy lifestylowi Tomek Matusz (Way of Lifestyle) i Łukasz Podliński oraz przedstawiciel Kompani Piwowarskiej, niestety danych osobowych nie zarejestrowałem 🙁 i krajowy ambasador Pilsnera Patryk Pietrzak z którym miałem okazję poznać się podczas ubiegłorocznej wizyty w Pilznie.
Moja rola w konkursie polegała na przyznawaniu punktów. Na ogólną ocenę składały się trzy etapy: autoprezentacja, odpowiedzi na pytania oraz pokaz sztuki barmańskiej. Ostatni element wypadł najlepiej, barmani byli na tyle dobrze przygotowani, że w 9 (na 10) przypadkach dałem maksymalną ilość punktów. Stało się tak m.in dlatego, że ceremonialne sprawdzanie czystości kufla mnie śmieszyło i za ten element przyznawałem punkt każdemu u kogo w „gotowym piwie” nie pływały żadne farfocle.
Nieco gorzej wypadły dwie pozostałe części w których uczestnicy mięli się przedstawić i odpowiadać na zadawane pytania. Wydawałoby się, że osoby, które mają na co dzień kontakt z ludźmi w „luźnej atmosferze” piwiarni będą tryskały humorem i wykażą się sporą kreatywnością. W rzeczywistości tylko kilka wypowiedzi mnie na prawdę zainteresowało i rozbawiło. W większości dało się słyszeć zdania typu: barmanem zostałem trochę przez przypadek, Pilsnera cenię za wspaniałą historię i znakomity goryczkowo-słodowy smak.
Wydaje mi się, że polska szkoła trenerska Pilsnera bardzo mocno stawia na przygotowanie merytoryczne i zapoznanie z tzw. „językiem marki”, trochę zapominając o tym, że barman ma być showmanem. Trochę tak też było w zeszłym roku na międzynarodowym finale, gdzie nasz Tomasz Kapuścik zaprezentował świetne przygotowanie merytoryczne, ale przegrał z sympatycznym „wujaszkiem Frankiem” z USA oraz nadmiernie wesołym reprezentantem Italii.
Z całej dziesiątki reprezentującej Polskę zachodnią (lubuskie, wielkopolskie, dolnośląskie) mi do gustu przypadła trójka barmanów, których z miłą chęcią widziałbym w swoim pubie (gdybym oczywiście miał zamiar taki otwierać). Strasznie się zdziwiłem gdy usłyszałem, że z konkurencji odpadła młoda, ciągle uśmiechnięta barmanka z Zielonej Góry. Pozostałych dwóch moich faworytów przeszło bez żadnego problemu.
Ostatni etap konkursu odbędzie się w najbliższy weekend w Warszawie, a najlepsza dziesiątka z całej Polski w nagrodę pojedzie do Pilzna. Już im zazdroszczę tego widoku:
Trochę inaczej wyobrażałem sobie imprezę o nazwie Winobranie. W praktyce jest to wielki festyn połączony z jarmarkiem rozciągającym się przez prawie wszystkie uliczki ścisłego centrum. Na straganach można było kupić praktycznie wszystko poczynając od ciepłych gaci i skarpet, poprzez rewolucyjne wyciskarki do cytryn, nietępiące się noże, pistolety na wodę, dania z grilla i oscypki, na dziurawym poniemieckim hełmie kończąc. A wszystko to ozdobione rytmami przeboju „Ruda tańczy jak szalona” i innych hitów krajowego disco.
A gdzie wino? Pomiędzy całą gamą różności było kilka straganów z winem, tak beczkowym, jak i lanym, jednak absolutnie nie był to klimat dla degustatorów.
Ciekawostką może być fakt, że impreza cieszyła się ogromną frekwencją. Miejsca było sporo ale praktycznie przez cały dzień wszędzie panował tłok. W sobotę wieczorem przed Żabką i Biedronką ustawiały się kolejki bo chętnych na zakupy było tylu, że pokończyły się koszyki na zakupy.
Znalezienie stolika w którejś z knajpek w Rynku graniczyło z cudem. Szczęśliwie wolne miejsca znalazły się w Minibrowarze Haust, gdzie udało mi się spróbować fantastycznego Imperial IPA o nazwie Ox Bile, całkiem dobrego Koźlaka i klasyki jaką jest Red AIPA, która szczerze mówiąc kiedyś robiła na mnie większe wrażenie.
Na koniec wielkie podziękowania dla marki Pilsner Urquell za zaproszenie i gościnę oraz dla dwóch Łukaszów i Tomka za miło spędzoną sobotę i niedzielę.
Pilot z Browaru Profesja to idealne piwo, gdy chodzi o smak, a procenty są zbędne.…
Winnice z Dolnego Śląska zdobywają serca miłośników wina. Winnica Niemczańska z oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów…
Legenda głosi, że piwowarzy i winiarze żyją ze sobą jak pies z kotem. Sporo w…
Zastanawialiście się kiedyś ile promili ma się po wypiciu jednego piwa AIPA? Zawartość alkoholu w…
Podobnie, jak przez ostatnie 8 lat, tak i w tym roku nie mogłem odpuścić udziału…
Niektórzy twierdzą, że piwem bezalkoholowym można się struć. Inni, że picie takiego jest kompletnie bez…
View Comments
Tomasz Kapuścik, tak się nazywa barman, który reprezentował Polskę i zajął wysokie, 4 miejsce!
Przepraszam za literówkę. Oczywiście Tomasz zajął wysokie 4 miejsce i zaprezentował świetne przygotowanie, niewiele zabrakło a byłby w pierwszej trójce. Widziałem to na własne oczy i gorąco mu kibicowałem ;)