Categories: piwowarstwo domowe

„Gazetowy” przepis na piwo czyli nie róbcie tego w domu!

Internet pełen jest przepisów na piwo domowe, raz lepszych, raz gorszych. Co jakiś czas któreś z mediów, najczęściej pisanych odpala temat „zrób sobie piwo domowe” i z całej palety dostępnych receptur wybiera… taką z której dobre piwo nie ma prawa wyjść!

Wiem to z autopsji. Temat przerabiałem w czasach kiedy tego bloga nie było nawet w planach. Przepis na „wyśmienite” piwo domowe znalazłem gdzieś w sieci, zdaje się, że źródłem była jakaś staropolska książka. Sporo się natrudziłem żeby kupić jęczmień, pobabrałem się trochę w kuchni, a efekt był taki, że po kilku tygodniach wylałem w kanał osiem butelek bladego, gazowanego płynu o drożdżowym odorze.

Do napisania tego wpisu zmotywowała mnie Gazeta Wrocławska, która jako kolejna wzięła na tapetę piwowarstwo domowe. Na początku ubiegłego tygodnia odezwała się do mnie pani redaktor z prośbą o kilka słów na temat domowego warzenia – zwięźle opisałem cały proces domowego warzenia z zacieraniem.

Zaglądam do sobotnio-niedzielnego wydania, u mnie w rubryce wszystko ok, tak jak prawiłem. W rubryce obok widnieje tekst Krzysztofa Lechowskiego, prezesa PSPD – chyba nikomu nie muszę mówić, że ten człowiek na tematy piwowarskie głupot nie gada. Wstępniaki autorstwa red. Anny Gabińskiej i Karoliny Małas też trzymają się „kupy”. Myślę sobie: w końcu będzie jakiś rzetelny artykuł o piwowarstwie domowym! No ale czytam dalej i docieram do przykładowego przepisu, tam zaczyna się przysłowiowy hardcore…

Zderzamy się z jedną z tych „szarlatańskich receptur” powielanych w serwisach kucharskich i różnego rodzaju mediach, których autorzy nie są zorientowani w temacie. Do uwarzenia piwa ze wspomnianego przepisu potrzebujemy: 1,5 kg jęczmienia, 1,5 kg cukru, 10 g chmielu, 40 g drożdży i 11 l wody. Już sam skład nie zapowiada nic dobrego, a im dalej w las tym ciemniej. No to zaczynamy „jazdę”:

W pierwszym punkcie czytamy, że jęczmień należy zalać wodą o temperaturze 60 stopni i zacierać przez 2-4 godziny.

Tu pojawia się problem – niesłodowane ziarno nie zatrze się samo z siebie, bo nie zawiera enzymów, które odpowiadają za wytrącanie cukrów.

Wspomniane enzymy znajdziemy w słodzie jęczmiennym, którego wytworzenie w przepisie znalazło się na drugim miejscu. Słodowanie ziarna „domową metodą” trwa 14 dni i polega na zalaniu ziarna wodą. Gdy na ziarenkach pokaże się centymetrowy kiełek wszystko należy wrzucić do gara i gotować przez trzy godziny.

Pierwszy raz spotykam się z taką bzdurą, że najpierw ziarno się zaciera, a potem słoduje! Po bożemu ziarno jęczmienia poddaje się procesowi słodowania by wytworzyć w nim enzymy, a dopiero później zaciera (bez enzymów nie ma zacierania).

Nie mam pojęcia co ma na celu ma trzygodzinne gotowanie słodu? Słód jęczmienny zaciera się (przetrzymuje w wodzie) w zakresie temperatur 62-72 stopni. Powyżej 80 st. Celsjusza enzymy się dezaktywują i nie zadziałają jak powinny.

Kolejny etap to chmielenie. Zgodnie z przepisem cały chmiel czyli „aż” 10 gram gotujemy w osobnym garnku przez 3 godziny i łączymy z tym co gotuje się w akapicie powyżej.

Kolejna bzdura! Pomijając już fakt, że 10 gram chmielu to bardzo mało. Chmielu nie gotuje się w wodzie, a w brzeczce przedniej czyli tym co uzyskamy z przefiltrowania zacieru (gęstej wody z zacierania). Nie ma też potrzeby trzygodzinnego gotowania chmielu, alfa-kwasy odpowiadające za goryczkę do naszego piwa w całości przedostaną się mniej więcej po godzinie i dłuższym gotowaniem nic ponad to nie wyciśniemy.

W tym miejscu warto też wspomnieć, że chmiel nie tylko daje goryczkę, ale również charakterystyczny dla piwa aromat. Odmiany aromatyczne dodajemy na ostatnie kilka, maksymalnie kilkanaście minut gotowania, w przeciwnym razie cały chmielowy zapach uleci nam do atmosfery.

Wedle receptu tak zmieszaną miksturę wlewamy do dużego pojemnika. Do tego dodajemy syrop z wody i cukru.

Cukier dobry jest do przygotowania zacieru, ale na bimber! Podstawowym surowcem piwowarskim jest słód jęczmienny i to przede wszystkim z niego robi się piwo! Cukru faktycznie używa się do uwarzenia niektórych specjalnych gatunków piw belgijskich czy angielskich, ale z pewnością nie powinien on stanowić połowy zasypu! Co najwyżej kilkanaście procent.

Teraz wszystko to chłodzimy i dodajemy drożdży. Fermentacja trwa dobę i pakujemy piwo do butelek.

No i tu zaczyna robić się niebezpiecznie! 24 godziny to zdecydowanie za mało żeby wszystkie cukry zawarte w brzeczce zostały przefermentowane. W niektórych ekstremalnych przypadkach po dobie drożdże jeszcze nawet nie rozpoczną swojej pracy.

Jeżeli zbyt szybko zapakujemy piwo do butelek, fermentacja będzie toczyła się dalej. W wyniku tego wytworzony dwutlenek węgla sprawi, że w szczelnie zamkniętym opakowaniu będzie panowało wysokie ciśnienie, które zdolne jest rozerwać butelkę. Takie zjawisko wśród piwowarów określa się mianem „granatu” i jest bardzo niebezpieczne bo fragmenty szkła rozpryskiwane są z taką siłą, że potrafią wbić się w ścianę.

W praktyce fermentacja piwa górnej fermentacji najczęściej trwa około 7 dni (czasami kilka mniej, czasami więcej). Później dla bezpieczeństwa i nie tylko można zlać na tzw. „cichą fermentację” – wtedy piwo się sklaruje, a drożdże dofermentują resztki cukrów.

Inną sprawą jest ilość dodanych drożdży. We wspomnianym przepisie mamy zaaplikować 40 gram (na 13-15 litrów gotowego piwa), podczas gdy producenci drożdży piwowarskich na swoich opakowaniach zalecają dawkę 11,5 g na 20-30 litrów.

To chyba tyle jeżeli chodzi o przepisy z cyklu „jak nie należy robić piwa w domu”. Smak trunku zrobionego z przepisu zawierającego tyle błędów możecie sobie wyobrazić, albo lepiej nie 😉 Jeżeli chcecie zobaczyć jak naprawdę robi się piwo domowe zajrzyjcie tutaj, a po więcej mniej lub bardziej praktycznych informacji piwowarskich zapraszam do zakładki piwowarstwo domowe.

Bartosz Senderek

Jestem gościem dla którego piwo to coś więcej niż alkohol! Parę lat temu piwo stało się ważnym elementem mojego życia. W pewnym momencie zauważyłem, że czteropak popularnego jasnego pełnego przestał mnie bawić. Zacząłem szukać czegoś ciekawszego i tak trafiłem na barwny świat piwa innego niż to z telewizyjnych reklam!

View Comments

Share
Published by
Bartosz Senderek

Recent Posts

[Profesja Pilot] Niskoalkoholowe piwo APA – idealne gdy procenty są zbędne

Pilot z Browaru Profesja to idealne piwo, gdy chodzi o smak, a procenty są zbędne.…

6 kwietnia 2020

Winnica Niemczańska. Tak się robi wino na Dolnym Śląsku

Winnice z Dolnego Śląska zdobywają serca miłośników wina. Winnica Niemczańska z oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów…

18 marca 2020

Czy piwosz może szczerze pokochać wino? Historia w trzech aktach

Legenda głosi, że piwowarzy i winiarze żyją ze sobą jak pies z kotem. Sporo w…

17 lutego 2020

Ile promili ma się po piwie kraftowym?

Zastanawialiście się kiedyś ile promili ma się po wypiciu jednego piwa AIPA? Zawartość alkoholu w…

2 lutego 2020

Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa i Warsztaty Piwowarskie 2018 [WIDEO]

Podobnie, jak przez ostatnie 8 lat, tak i w tym roku nie mogłem odpuścić udziału…

10 czerwca 2018

[Birell Belgian Wit] Bezalkoholowy witbier, czy to ma sens?

Niektórzy twierdzą, że piwem bezalkoholowym można się struć. Inni, że picie takiego jest kompletnie bez…

6 czerwca 2018