[Żywiec Sesyjne IPA] „Sztos” z gatunku tych tańszych?
„Sztosy” są coraz tańsze. Nastały takie czasy, że za przysłowiowe 3 zł wciąż nie kupimy dobrego pilsa, ale kupimy IPE, APE itp. Żywiec Sesyjne IPA to nowość od Grupy Żywiec. Biorąc po uwagę fakt, że ich APA nie jest piwem złym, można mieć nadzieję, że IPA, która w założeniu jest piwem bardziej intensywnym w smaku i aromacie ma potencjał na super piwo z niższej półki cenowej. Czy tak jest? Sprawdźmy!
Styl India Pale Ale od lat bije rekordy popularności wśród osób szukających „innego piwa”. W tym roku dostrzegły to zarówno Grupa Żywiec, jak i Kompania Piwowarska, które postanowiły wyjść ze strefy komfortu piw „nie za gorzkich” i spróbować się w kategorii dotąd przez oba koncerny nie do końca odkrytej.
Cztery lata temu premiera Żywiec APA to było coś. Dziś IPA od Żywca nie budzi już aż takich emocji. Wiadomo, chce się sprawdzić, czy to piwo jest coś warte, ale jakbym miał iść po nie specjalnie do sklepu na sąsiednie osiedle, to by mi się nie chciało. Tak nas ta piwna rewolucja rozbestwiła 😀
Grupa Żywiec premierą swojej IPY niby zrobiła krok w przód, ale jest to raczej kroczek. Głównie poprzez zastosowanie przymiotnika „sesyjne”. Session IPA to styl, jak najbardziej bardzo potrzebny zwłaszcza latem, kiedy zwykłe IPA może być nieco przyciężkie. Odchudzenie jeśli chodzi o ekstrakt i alkohol jest jak najbardziej OK (jestem zwolennikiem odchudzania nawet do 10 BLG), gorzej jeśli ktoś z tym odchudzaniem przesadzi i w ferworze walki gdzieś zgubi się nie tylko goryczka, ale i to co w IPA najważniejsze – aromat.
ŻYWIEC SESYJNE IPA
Ekstrakt: 12%
Alkohol: 5%
Cena: 3,50 zł (w promocji)
Piwo przy nalewaniu prezentuje się ładnie. Jest lekko przyciemnione, nalewa się z ładną gęstą pianą, które utrzymuje się przez dobrą chwilę pozostawiając podziurawione firanki na szkle.
W zapachu nie jest zbyt intensywnie, ale przyjemnie. Trochę słodyczy, odrobina egzotycznych owoców. Mogłoby tego być ze trzy razy więcej… ale nie ma.
W smaku też wszystkiego jest za mało. Goryczka jest ale bardzo delikatna, wiadomo większa, jak w lagerze, ale jak na IPĘ (nawet sesyjną) to wciąż za mało. W smaku nie jest to woda, ale znowu brakuje konkretu. Niby jest jakiś chmiel, niby są jakieś owoce i posmak słodu, ale jest ich niewiele.
Session IPA od typowej APA różni to, że piwo powinno ekstraktem i alkoholem odpowiadać parametrom APY, ale cechami chmielowymi odpowiadać IPIE. Tutaj jest odwrotnie, cyferki są do dopasowane do APA, ale smak i aromat jest dużo poniżej IPY, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że trunek ten powinien nazywać się Żywiec Sesyjne APA, bo jak na mój gust jest łagodniejszy od Żywiec APA.
Podsumowując Żywiec Sesyjne IPA nie oceniam szczególnie źle. Nie oceniam też za dobrze, bo kupując trunek z IPA w nazwie (nawet w tej wersji „session”) spodziewałbym się czegoś innego. To tak, jakbyśmy kupili samochód combi i okazało się, że przestrzeni bagażowej jest w nim tyle samo, co w maluchu. No ale przecież nie zawsze mamy do przewiezienia lodówkę, nie zawsze trzeba też jeździć Passatem z salonu, czasami wystarczy… 126p.