Z wizytą w Prazdroju
Poprzedni weekend był naprawdę szalony! Grupą 9-ciu blogerów ruszyliśmy na podbój Czeskiej Republiki. Pierwszym punktem naszej wycieczki była Praga, a finał wyprawy miał miejsce w piwnicach i na dziedzińcu pilzneńskiego browaru.
Za całe to zamieszanie odpowiadała marka Pilsner Urquell, która zaprosiła nas do udziału w imprezach Pilsner Fest oraz International Master Bartender 2013.
Pierwsza to miejska biesiada. Przed i za murami pilzneńskiego browaru zgromadziły się tysiące ludzi, którzy przyszli pobawić się, posłuchać muzyki i spotkać z innymi mieszkańcami Pilzna, oczywiście przy kufelku trunków warzonych w pilzneńskich browarach (Pilsner i Gambrinus).
International Master Bartender to z kolei międzynarodowy konkurs, który miał za zadanie wyłonienie najlepszego „wyczepnika” (barmana). Uczestnicy rywalizowali w różnych konkurencjach, jednak tą ostatnią, najwyżej punktowaną było zaprezentowanie swoich umiejętności barmańskich. Uczestnicy przybyli do Pilzna z różnych zakątków świata, w finałach wzięli udział reprezentanci: Czech, Słowacji, Holandii, USA, Korei Południowej, Norwegii, Włoch oraz nasz rodak – Tomasz Kapuścik.
Niestety mimo bardzo dobrego przygotowania i prezentacji od strony technicznej barman z Tychów uplasował się poza podium. Tytuł powędrował do czesko-języcznego Amerykanina – Františka Šťástki.
No, ale jak widać na powyższych fotografiach nasza ekipa żyła nie tylko tymi dwoma imprezami. W sobotę w towarzystwie piwowara Plzeňskego Prazdroju – Vaclava Berki mieliśmy okazję zajrzeć do pilzneńskiej słodowni, bednarni no i oczywiście do piwnic, których zawartość zrobiła na nas chyba największe wrażenie.
Ciekawostką jest to, że podobno pilzneńską słodownię odwiedziliśmy jako jedna z nielicznych wycieczek. Jakby ktoś chciał zobaczyć jak się robi słód pilzneński w Pilznie, służę filmikiem:
Na mnie dość spore wrażenie zrobiła bednarnia inaczej mówiąc manufaktura beczek. Zarówno te małe beczułki, jak i wielkie beki w które leje się Pilsnera wytwarzane są ludzkimi rękami!
Wierzcie mi, piwo im bliżej browaru tym smakuje lepiej. No a jeszcze jak mamy do czynienie z trunkiem niefiltrowanym, fermentowanym w otwartej drewnianej beczce, to dopatrzenie się różnic nie powinno sprawić problemu.
Niefiltrowany Pilsner prosto z beczki leżakowej ustawionej w wilgotnej browarnej piwnicy jest naprawdę wyśmienity! Jeśli będziecie w pobliżu Pilzna koniecznie żądajcie dostępu do piwnic 🙂 bo warto!
Warto też wspomnieć, że nasza wesoła wycieczka dzień wcześniej odwiedziła Pragę, gdzie w lokalu o jakże prostej nazwie Lokal zjedliśmy integracyjną kolację przy kuflu Pilsnera, a następnie udaliśmy się „na łowy” oczywiście piwne. Naszym przewodnikiem był Docent – autor strony Piwna Praha – który zaprowadził nas do Baru NaPalmě. A tam to już Matuška, Falcon, Kocour, Nogne… i blogerska „integracja” do późnych godzin nocnych :).
Odnotuję też naszą obecność w pilzneńskim Klubie malých pivovarů sąsiadującym z hotelem Angelo w którym mieliśmy (nie ukrywam) przyjemność mieszkać oraz w restauracji Na Parkánu w centrum Pilzna, gdzie upolowaliśmy Fenixa – pilzneńską hybrydę hefeweizena z witem.
No i na koniec garść podziękowań: po pierwsze dla Pilsnera za zaproszenie, po drugie dla Marleny za to, że tak dzielnie opiekowała się naszą gromadką, no i po trzecie, przede wszystkim dla wszystkich uczestników wyjazdu za wspaniały klimat! Mam nadzieję, że to nie był nasz ostatni wspólny wyjazd.