Wrażenia z pierwszego warzenia czyli moje pierwsze piwo w browarze domowym!
Od mojego pierwszego warzenia minął już prawie tydzień. Domowy Pale Ale już fermentuje sobie „po cichu”, a ja zgodnie z obietnicą złożoną na FB opisuję jak wyglądało warzenie mojego pierwszego piwa domowego.
Do uwarzenia piwa w domu zbierałem się chyba ze dwa lata, w zeszłym roku wybrałem się na niedzielną szkółkę warzenia w Czeskim Raju (jeśli chodzi o „sprawy piwne” Wrocław jest naprawdę fajnym miastem). Wtedy dowiedziałem się, że zacieranie to nic strasznego i od tamtego czasu wykluczyłem warzenie z brew-kita, jak warzyć to warzyć, a nie iść na łatwiznę!
Pierwszego Pale Ale według receptury Centrum Piwowarstwa uwarzyliśmy z tatą, który do pomysłu warzenia piwa w domu na początku podchodził z rezerwą, a pierwsze warzenie spodobało mu się tak, że teraz codziennie dopytujemy się nawzajem kiedy znów coś warzymy?
Dzisiejszy wpis niestety nie jest zbyt bogaty w zdjęcia, szczegółową fotorelację z warzenia pokażę Wam przy drugiej, trzeciej warce, jak już będę bardziej „doświadczonym piwowarem domowym” i przy każdej czynności nie będę nerwowo zaglądał do kartki sprawdzając czy aby na pewno czegoś nie pominąłem.
Kompletny sprzęt do warzenia piwa wraz z pierwszym zestawem surowców kosztował nas nieco ponad 200 zł, za kadź zacierną i warzelną posłużył nam 30-litrowy i pewnie ponad 30 letni gar do gotowania bigosu.
Samo zacieranie to proces dość prosty, najwięcej uwagi w tym wszystkim trzeba poświęcić na pilnowanie stałej temperatury w czasie tzw. przerw w których następuje rozkład enzymów skrobi zawartej w słodzie na cukry proste. Proces ten przebiegałby dużo łatwiej gdybyśmy mięli do dyspozycji termometr elektroniczny zamiast tradycyjnego, ale daliśmy radę.
Kolejnym procesem jest filtracja i wysładzanie. Filtracja polega na tym, że „zupę” ugotowaną w czasie zacierania umieszczamy w filtratorze i po odkręceniu kranika „ciurkamy” z powrotem do gara. Wysładzanie zaś polega na przepłukaniu tego co pozostanie z zacierania w celu wydobycia jeszcze kilku rzeczy, które przydadzą się podczas fermentacji piwa.
Następnie część najprzyjemniejsza czyli chmielenie. Lubię tą czynność ze względu na zapach chmielu. Ten zapach jest po prostu niesamowity! Naszego Pale Ale’a chmieliliśmy polskimi chmielami Marynka i Lubelski, zgodnie z zaleceniem w instrukcji pierwszy przez cały okres gotowania, drugi na ostatnie 10 minut. Później tylko chłodzenie, przelanie do fermentatora i dodatnie drożdży. Oczywiście wszystko co po gotowaniu miało kontakt z naszym piwem uprzednio potraktowaliśmy ciepłą wodą i roztworem pirosiarczynu sodu.
Fermentacja burzliwa też jest dość ciekawym zjawiskiem. Choć zaleca się nie zaglądanie do fermentatora, nie mogłem powstrzymać swojej ciekawości i kilka razy zajrzałem pod wieko. Po dwóch dniach od zadania drożdży na piwie utworzyła się dość duża piana, a z baniaka ulatniał się bardzo przyjemny karmelowo-owocowy zapach.
Pale Ale po osiągnięciu stałej wartości 3′ blg powędrował do drugiego fermentatora, gdzie odbywa cichą fermentację, a ja zastanawiam się czy po butelkowaniu i leżakowaniu moje pierwsze piwo będzie mogło konkurować z:
W kolejce do uwarzenia stoi już Dry Stout, a po głowie chodzi nam IPA i coś z pszenicą. Z niecierpliwością czekamy jednak na spróbowanie swojego pierwszego piwa, co pewnie nastąpi najwcześniej za jakieś 3-4 tygodnie. Pozostaje mieć nadzieję, że wszystko się uda i piwo wyjdzie smaczne.
Mam za sobą dopiero 3 warki (więc laik ze mnie), ale słyszałem od wielu osób (i sam to praktykuję), że lepiej po chmieleniu od razu przelać warkę do fermentatora, zamknąć i dopiero wtedy chłodzić -> mniejsze ryzyko infekcji.
Co do tego pale ale z CP to po swoich doświadczeniach z nim mogę stwierdzić, że zdecydowanie lepiej smakuje gdy jest świeży (2-3 tygodnie po rozlaniu), bo później dosyć szybko chmielowe aromaty znikają i robi się bardziej „belgijski” (estrowy, owocowy).
„(…) następuje rozkład enzymów zawartych w słodzie na cukry.”
Na cukry rozkładana jest skrobia, przy udziale enzymów.
Dzięki poprawiam.
Jakby już być takim upierdliwcem to skrobia również jest cukrem, więc zdanie brzmi jak „masło maślane”. 😉
jak upierdliwy inżynier chemik także zwracam uwagę na fakt że skrobia jest cukrem (złożonym) i można napisać że skrobia rozkładana jest na cukry proste.
Odnośnie warki, czy podczas fermentacji trzeba utrzymywać stałą temperaturę? Jeśli tak to w jaki sposób?
No i w co butelkujesz potem piwo?? Bo logistyka to problem z jakim ściera się mój znajomy i cały czas zbiera butelki z zawleczką 🙂
Dzięki za uwagi – z chemii nigdy orłem nie byłem, poprawiam.
Podczas fermentacji chyba dobrze żeby temperatura nie skakała, na razie udało mi się utrzymać temperaturę w zakresie 21-24 st. C. Dziś w czasie upału obstawiłem fermentator butelkami z lodem i mam 21,8 stopnia.
Co do butelkowania to zaopatrzyłem się w kapslownice i paczkę kapsli, zamierzam butelkować do wymytych i zdezynfekowanych butelek z własnej konsumpcji.
Oj spróbował bym spróbował.;)