W Stu Mostach leje się piwo, nareszcie własne piwo!
Czas się dłużył, ale się doczekaliśmy. Wrocław w końcu ma browar rzemieślniczy z prawdziwego zdarzenia. W czwartkowe popołudnie polały się pierwsze trzy piwa z Browaru Stu Mostów!
O „nowym browarze we Wrocławiu” po raz pierwszy usłyszałem przed Wrocławskim Festiwalem Dobrego Piwa. W sierpniu na własne oczy przekonałem się, że taki browar faktycznie istnieje. Od tamtej pory właściciele ścierali się z różnymi przeciwnościami, nie mogąc podać konkretnej daty premiery swoich wyrobów.
Wśród „branżowych złośliwców” browar został ochrzczony „Browarem 100 Postów”, a to dlatego, że chyba jako pierwszy produkujący na tak niewielką skalę postawił na dość mocną komunikację medialną. Facebooki, Instagramy, artykuły w prasie, kolorowe gadżety, stoisko informacyjne na różnego rodzaju imprezach piwnych itp. Jeżeli chodzi o moje zdanie, mogę tylko pochwalić! Bardzo dobrze, że twórcy browaru rzemieślniczego nie zamknęli się w „garażu”, a chcieli zaprezentować swój pomysł światu, jeszcze przed rozpoczęciem warzenia. Myślę, że niedługo tak będzie postępował każdy nowy, nawet najmniejszy browar.
No ale może tyle o przeszłości, przejdźmy do teraźniejszości. 11 grudnia 2014 zapisze się w historii „piwnego Wrocławia” jako dzień premier piwnych, nieznany tu od dawnych czasów (jedyny działający w tym mieście Browar Spiż, jakoś nie chętnie serwuje nam nowe piwa).
Wiadomo już, że wyroby Stu Mostów będą sprzedawane pod dwoma markami: „Wrclw” to seria klasyczna, z kolei pod nazwą „Salamander” będą kryły się piwa nowofalowe.
Na razie piwa dostępne są jedynie w przybrowarnym pubie, który przy okazji premiery miałem okazję wizytować po raz pierwszy. To co rzuca się w oczy, to brak granicy pomiędzy browarem a pijalnią. Knajpka znajduje się na antresoli i od „serca browaru” oddzielona jest jedynie metalową barierką – ciekawie musi tu być w czasie warzenia.
Wystrój raczej „hipsterski” z dużą różnorodnością siedzisk poczynając na wysokich zółto-czarnych stołków barowych, poprzez różnego rodzaju krzesła i fotele na czymś w rodzaju piętrowych trybun kończąc.
Wkrótce wyroby Stu Mostów mają pojawiać się też w dobrych lokalach z piwem oraz na półkach sklepów specjalistycznych (linia do butelkowania ma wjechać do browaru w przeciągu tygodni).
Roggenbier czyli piwo żytnie z serii „Wrclw” to trunek w stosunku do którego nie mam się do czego przyczepić. Wyraziste, oleiste, gęste, mocno karmelowe – po prostu bardzo dobre. Chociaż piwowar Mateusz zdradził, że ma pomysł jak to piwo jeszcze ulepszyć.
Jeśli chodzi o White Porter (połączenie porteru angielskiego z piwem pszenicznym) – pomysł jest ciekawy, styl w Polsce praktycznie niespotykany. Piwo to ma bardzo fajny aromat z przypiekaną nutą orzechową. W smaku jednak wydaje się nieco zbyt wodniste, ja widziałbym tu odrobinę więcej „ciała”.
Na koniec zostawiłem sobie AIPA. To prawda, że ten styl ciężko zepsuć, ale przy dzisiejszych fenomenalnych AIPAch ciężko też już wywołać nim zachwyt. Choć jest to możliwe – patrz „Szemrana Ferajna” z browaru Waszczukowe. Tak niestety nie było w tym przypadku. AIPA ze Stu Mostów da się pić, jednak jak dla mnie jest nieco zbyt ciężka. Słodycz dominuje nad goryczką i owocowymi smakami pochodzącymi od amerykańskich chmieli. Warto też popracować nad intensywnością aromatu bo mimo zapewnień, że chmiel był obecny na każdym etapie produkcji (z wyjątkiem śrutowania), trochę brakuje mu ideału.
Po degustacji na zwiedzanie browaru zabrał nas Mateusz Gulej jeden z dwóch tutejszych piwowarów. Podczas opowieści o piwie w oczach Mateusza dało się zobaczyć „iskierki piwnej rewolucji”, zresztą z wcześniejszych wystąpień też szło wywnioskować, że to piwowar zdobywający swoje doświadczenie w Kanadzie odpowiedzialny jest za „szaleństwo”. Rolę „głosu rozsądku” odgrywa tu Grzegorz Ickiewicz znany m.in. z pracy w Lwówku Śląskim. Ciekawe jak ten duet będzie spisywać się na dłuższą metę?
No to teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać na kolejne wrocławskie piwa i kolejne wrocławskie browary! Profesja na horyzoncie! A wiadomo, że jak będzie konkurencja to będzie co raz ciekawiej 😀
„niechętnie” piszemy razem bo to przymiotnik.
poza tym git strona 🙂
pozdr!