[Šariš 11% Tmavý] Na osłodę życia słowackich piwoszy
Niestety końcówka wakacji okazała się dla mnie czasem wyjątkowo pracowitym w konsekwencji czego wrzesień był najmniej owocnym miesiącem w historii Mojego Kufelka. Zaległości postaram się naprawić jak najszybciej, a dziś piwo, które przeleżało w lodówce od wakacyjnego wypadu na Słowację.
ŠARIŠ 11% TMAVÝ
Producent: Pivovary Topvar
Ekstrakt: 11%
Alkohol: 4,1%
Cena: 0,74 €
Piwa Saris pamiętam z dawnych czasów, marka ta raczej kojarzyła mi się z tanim słowackim piwem – przecież zawsze rządził Złoty Bażant. W tym roku trafiłem na ciemną odmianę Sarisa no i dziś nieco o tym piwie.
Saris Tmavy zamknięty jest w typowej dla Topvara butelce zwrotnej, identycznej jak chociażby Smadny Mnich. Etykiety utrzymane w czarno-złotej tonacji sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia ze szlachetnym ciemnym piwem. Na tylnej etykiecie krótka historia i skład w którym niestety znajduje się też „słodzidło” zwane sacharyną – niestety dosładzanie ciemnych piw na Słowacji jest chyba normą (patrz. Złoty Bażant Tmavy).
Piwo w pokalu prezentuje się ładnie, jest bardzo ciemne i pokrywa je obfita „zółto-brązowa” piana. Ta niestety nie utrzymała się zbyt długo i już po kilkunastu sekundach na powierzchni pływał tylko „wianuszek”. W zapachu dominują wyraźnie aromaty palonego słodu.
W smaku dominuje karmelowa słodycz. Jest bardzo intensywna i niestety przykrywa goryczkę, która jest prawie nie wyczuwalna. Na szczęście słodycz Sarisa nie jest „chemiczna” przez co piwo pije się przyjemnie. Miłe dla podniebienia są też leciutkie smaki kawowe.
Tym, którzy lubią karmelki o smaku kawy z cukrem, ciemny Saris przypadnie do gustu. Piwo jak na „jedenastkę” przystało nie męczy. Zimne sprawdzi się świetnie jako uzupełnienie poobiedniego deseru. Saris Tmave to całkiem przyzwoite piwo, moim skromnym zdaniem smaczniejsze od „ikony” słowackiego browarnictwa z bażantem w logo. Będąc w Słowacji na pewno się na nie kiedyś skuszę.