PIWNE PODSUMOWANIE ROKU 2012

To już ostatnie godziny 2012-stego. Roku całkiem ciekawego z punktu widzenia polskiego piwosza. W dzisiejszej notce w kilku punktach chciałbym przypomnieć najciekawsze wydarzenia związane z piwem oraz piwowarstwem, które mogliśmy obserwować w tym roku. Bez zbędnego przedłużania zapraszam do lektury!

AleBrowar – przebojem wdarł się na „piwną scenę”, w maju zaprezentował swoje pierwsze wyroby, a było to nie byle co, bo pierwszorzędna AIPA – Rowing Jack i pierwsze na polskim rynku piwo w stylu Black IPA – Black Hope, na starcie od „braci” nieco odstawała słodka Lady Blanche (Witbier). W dalszej części roku alebrowarowcy nie próżnowali i uwarzyli nam jeszcze Milk Stout, Amber Ale, Pumpkin Ale i bożonarodzeniowy Ale – wszystko to w specyficznej, dla niektórych nawet kontrowersyjnej oprawie graficznej i słownej. 21 grudnia (w dzień domniemanego końca świata) AleBrowar zapowiedział, że „idzie na swoje”, dzięki temu na Pomorzu przybędzie nam kolejny „browar z kominem”.

Artezan – o projekcie budowy browaru rzemieślniczego przez piwowarów domowych słyszałem już dawno temu, w tym roku marzenie trójki Dariusz Doroszkiewicz, Jacek Materski, Piotr Wypych się ziściło! W Natolinie pod Grodziskiem Mazowieckim powstał i warzy Artezan. Pierwszych piw wytworzonych metodą rzemieślniczą można była spróbować na Festiwalu Biofilia w Żywcu. Aktualnie „trio z Natolina” ma na koncie belgijskiego witbira i dubbla, angielskie IPA oraz Dziadka Mroza – pierwszy polski komercyjny Russian Imperial Stout stworzony na potrzeby łódzkiej Piwoteki.
Widawa + Kopyr = „zwierzyniec” – z powstania nowego browaru restauracyjnego w marcu mogli cieszyć się mieszkańcy Dolnego Śląska. W niewielkiej miejscowości Chrząstawa Mała pod Wrocławiem zaczął warzyć Browar Widawa. Początkowy „zestaw obowiązkowy” czyli jasne, ciemne i pszenica nie zapowiadał rewolucji nawet na lokalnym rynku. Punktem przełomowym było rozpoczęcie współpracy przez Wojciecha Frączyka (właściciela browaru) z Tomaszem Kopyrą (blogerem, piwowarem domowym, sędzią konkursów piwnych, wiceprezesem PSPD). Tandem w niektórych kręgach zwany „kolaborantami” (od angielskiego „collaboration brew”) wypuścił na rynek całą armię zwierzaków reprezentujących najróżniejsze style od American Stout na Smoked Porterze kończąc. Piwa z Widawy co w przypadku browarów restauracyjnych nie jest rzeczą zbyt częstą, wyszły poza „matecznik” i gościły na kranach dobrych piwiarni w różnych zakątkach Polski.
Browar + domowy piwowar – „kolaboracja” Kopyra z Widawą to nie jedyny przypadek współpracy piwowara domowego z większym lub mniejszym browarem. W tym miejscu należy wspomnieć o Marcinie Chmielarzu, blogerze, specjaliście od stoutów i porterów oraz autorze receptur Altbiera, Pilsa, Burego Kocura i Jednego Chmielu uwarzonych w tym roku przez Manufakturę Piwa Browaru Jabłonowo. Obiło mi się o ucho, że w kotle zielonogórskiego Hausta (producenta świetnej Red IPA) też mieszał piwowar domowy, a wieść gminna niesie, że pierwowzór lwóweckiego Belga pochodzi z kuchennego garnka.
Pinta – choć Browar Pinta powstał w roku ubiegłym i dla niego znalazło się miejsce w tegorocznym podsumowaniu, a to dzięki temu, że „panowie od Ataku Chmielu” nie osiedli na laurach i w tym roku zaserwowali nam kilka zacnych nowości. Wśród nich największe wrażenie na mnie zrobiły Viva La Wita (nieco inna interpretacja witbita) oraz Angielskie Śniadanie (ESB). Ponadto warto zauważyć, że Pinty zmieniły „ciuszki” i na sklepowych półkach nie zobaczymy już butelek z komiksową postacią „pani Pinty”.
„Browar kontraktowy” obniża loty – do tej pory określenie „browar kontraktowy” kojarzył mi się pozytywnie, z piwem wyróżniającym się na plus. Niestety ten stan rzeczy popsuł nieco powstały w 2012 projekt o nazwie Antidotum. O ile jasne było jeszcze pijalne, tak aromatu „kapusty kiszonej” w dunkelu nie byłem w stanie zaakceptować. Swoje w sprawie obniżenia not zrobił też podpisujący się tym określeniem Łebski Browar, który znany jest ze zdobywania nagród i medali, które sam sobie przyznał.
Lwówek Śląski – warto też odnotować, że piwowarzy z Lwówka Śląskiego w tym roku odważyli się uwarzyć coś więcej niż „jasne”. Na rynku pojawiły się wspomniany już wcześniej Lwówek Belg, Koźlik i Lwówek Wiedeński, które są piwami naprawdę solidnymi.

Kormoran z Czosnkiem i ze złotem –  w 2012 żart prima aprilisowi Browaru Kormoran stał się faktem. W drugiej połowie roku na sklepowych półkach pojawiło się pierwsze polskie piwo z dodatkiem (aromatem) czosnku. Aż strach pomyśleć jaki smak może być następny?! Są jednak i bardziej poważne wydarzenia związane z Browarem Kormoran. W listopadzie podczas targów piwnych w Norymberdze Porter Warmiński zdobył prestiżową nagrodę European Beer Star 2012 wygrywając kategorię portery bałtyckie. W grupie piw miodowych trzecią lokatę wywalczyła miodowa wersja Orkiszowego.

Piwna Blogosfera – to zjawisko nie nowe, ale w 2012 we wspomnianym środowisku nastąpił przełom. Pod koniec września w Poznaniu odbył się „Piwny Blog Day” czyli kongres na którym spotkaliśmy się my, blogerzy piszący o piwie. Później doszło do jeszcze jednego spotkania, w Tyskich Browarach Książęcych. Wizyta ta była efektem podjętej przez Kompanię Piwowarską współpracy z blogerami, z resztą inni krajowi producenci i sprzedawcy też zadbali o to by blogerom nie zabrakło tematów, wśród browarów, które podsyłały mi „próbki” do testów znalazły się: Browar Kormoran, Manufaktura Piwa Jabłonowo, Browar Ciechan, Browar Krajan, Browar Sulimar, Perła – Browary Lubelskie, sklep Al Capone z Tarnowa. Dostałem też zaproszenie na wspólne warzenie od Browaru Pinta, niestety nie mogłem w nim uczestniczyć, za to naklejki od wrocławskiej firmy bottlabel zdobiły butelki z moim pierwszym piwem domowym. Wszystkim osobą i firmom (mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałem) z którymi było mi dane współpracować w tym roku raz jeszcze gorąco dziękuję!
Piwiarnie wreszcie z dobrym piwem – 2012 to kolejny rok w którym powstało kilka nowych (w tym w stolicy) pubów lub jak kto woli piwiarni w których przywiązuje się wagę do piwa. Ważny jest także fakt, że sporo dotychczasowych „multitapów” obchodziło swoje pierwsze urodziny (m.in. wrocławski ZUP, łódzka Piwoteka czy poznańska Setka) – oznacza to, że tego typu miejsca przyjęły się i miejmy nadzieję szybko nie splajtują.
Birofilia i Grand Champion – w podsumowaniu roku oczywiście należy wspomnieć, że w tym roku po raz dziesiąty w Żywcu odbył się Festiwal Birofilia, któremu towarzyszy konkurs piw domowych, którego główną nagrodą jest możliwość uwarzenia piwa a cieszyńskim browarze. W tym roku główną nagrodę zgarnął Andrzej Miller i jego Rauchbock.
III Festiwal Dobrego Piwa we Wrocławiu – wydarzenie mi bardzo bliskie bo odbywające się w moim mieście. Tegoroczna edycja imprezy zakończyła się sukcesem organizatorów, kolejki do kranów z dobrym piwem były ogromne, a znalezienie miejsca w ogródkach piwnych graniczyło z cudem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że czwarta edycja odbędzie się na „powiększonym terenie” z jeszcze większą ofertą znakomitego piwa z całego świata.
I Festiwal Piwa w Poznaniu – nie tylko Żywiec i Wrocław mają swoje „piwne święta”, w listopadzie na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich odbyła się pierwsza edycja Festiwalu Piwa. Miejmy nadzieję, że z każdym kolejnym rokiem impreza będzie rosła w siłę.
Ponadto Paweł na facebooku podpowiada mi, że i w Krasnymstawie na Chmielakach polało się piwo.
Pretekstem do „piwnego święta” nie są tylko festiwale – w tym miejscu mowa oczywiście o „premierach”. Ten rok obfitował w sporo nowych piw z grupy umownie nazwanej „rzemieślniczej” (Pinta, AleBrowar, Artezan, Widawa), większość z nich miała swoje mniej lub bardziej huczne premiery czyli najczęściej „odszpuntowywanie” beczki o określonej godzinie na znak sygnał czasami połączone z jakimiś mowami twórców. Warto też wspomnieć o Dniu Stoutu – 8 listopada wszyscy byliśmy…, znaczy piliśmy Stouty. Temat podłapało sporo knajpek i sklepów piwnych, akcja sympatyczna i co ważne popularyzująca bardzo ciekawy styl, a właściwie grupę stylów piwnych.
Książęce i „kultura piwna” – szeroko pojęta kultura piwna do tej pory była domeną „piwnego podziemia”, dziwnej grupy ludzi przez niektórych zwanej „sekciarzami”, a przez większość społeczeństwa uznawanej za „świrusów” – no przecież piwo to takie procenty co łatwo „wchodzą”. Piwo powinno się pić maksymalnie zmrożone, prosto z butelki albo puszki, najlepiej szybko żeby w ustach nie została gorycz – mam wrażenie, że na tym wzorcu opiera się większość strategii marketingowych browarów koncernowych. Zaprzeczeniem tej tezy i w mojej opinii pozytywnym ruchem na polskim rynku było wypuszczenie serii piw Książęce. Piwa te może i nie zachwycają niuansami sensorycznymi, nie szokują swoim stylem, ale mają bardzo pozytywną otoczkę marketingową mówiącą: ciemne pijemy w innej temperaturze i z innego szkła niż pszeniczne, barmanie pamiętaj o podłożeniu „wafla” pod szklankę i zwróceniu jej „marką w stronę klienta”. To niby takie detale, ale nawet najgorszy „sikacz” podany w sposób „godny” smakuje lepiej.

Browarzniak czyli trochę prywaty – na koniec kilka moich nieco bardziej prywatno-piwnych przeżyć, a co – mój blog to mi wolno. Choć już w życiu trochę „půllitrów” piwa w czeskich hospodach wypiłem, kilka utopenów zjadłem, tak w Pradze byłem po raz pierwszy. Niestety trzy dni to zdecydowanie za mało na połączenie tradycyjnego zwiedzania z piwną turystyką, niemniej jednak kilka ciekawych piw tam wypiłem. Z pewnością trzeba tam wrócić!

Także i w tym roku sporo radości i satysfakcji przyniosło mi „piwne blogowanie”. Poza świetnymi „wycieczkami służbowymi” do Łodzi, Poznania i Tych dużo zabawy daje mi kontakt z Wami, moimi czytelnikami. Często łapię się na tym, że czasami odpalam komputer żeby sprawdzić czy na moim kufelku pojawił się jakiś nowy komentarz, albo czy ktoś coś napisał mi na kufelkowym fejsie.

No ale chyba najbardziej w moim „piwnym świecie” zamieszał Browarzniak! Browar Domowy Browarzniak! Po długich rozważaniach wziąłem się do roboty i wraz z moim tatą uwarzyliśmy nasze pierwsze piwo domowe! Zabawa była przednia, a i efekty pracy również bardzo pozytywne. Mogę się pochwalić, że do tego momentu mam już na koncie 10 warek.

WASZ KUFELEK 2012

Kończąc już podsumowanie podobnie jak przed rokiem proponuję Wam zabawę w wybór Piwa Roku 2012. Zasady plebiscytu „Wasz Kufelek” podobne jak w zeszłym roku, tzn. ja wybieram 10 piw, które recenzowałem w 2012 na Moim Kufelku i pozytywnie zapadły mi w pamięci, a wy do końca stycznia w sondzie po prawej stronie głosujecie na jedno – waszym zdaniem – najciekawsze piwo z całego zestawienia.

WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU!

4 komentarze

  • Bardzo fajny wpis!!! Szczęśliwego i dla Mojego Kufelka 🙂

  • Anonymous

    Ładne podsumowanie 2012 roku 🙂
    Oby następny był jeszcze obfitszy w pozytywne piwne wydarzenia.

  • Majek

    Świetne podsumowanie! Rzeczywiście chyba wszystkie największe wydarzenia zostały poruszone. Tylko jedna drobna uwaga, powinno być Manufaktura Piwna, a nie Manufaktura Piwa 😉

  • Wojasch

    Z 10 piw które wybrałeś nie piłem jedynie Tambora i Brackiego, tak więc spośród pozostałych 7 od razu wyłoniłem 3 faworytów: Black Hope, Viva la Vita i Alt z Jabłonowa. Wszystkie te piwa stoją na wysokim poziomie, więc postawiłem na Jabłonowo któremu należy się duży szacunek za to jaki zrobił skok jakościowy przez ostatni rok. A najlepszym piwem jakie piłem w tym roku jest i tak moja własna AIPA 😀
    Pozdrawiam

Skomentuj Wojasch Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *