[Pinta Imperator Bałtycki] Czekał na lepsze czasy i czy na dobre mu to wyszło?
Imperator Bałtycki – piwo, które dorobiło się legendy najlepszego i najbardziej nieuchwytnego. Ja uchwyciłem je, gdzieś na początku zeszłego roku i tak jakoś bez okazji głupio było otwierać jedną, jedyną buteleczkę. Ale w końcu natrafiła się okazja…
… ale piwo zanim trafiło na mój warsztat przeterminowało się o jakieś 4 miesiące. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo przecież ciemny trunek o takim ekstrakcie, pod wpływem dodatkowych miesięcy podobno tylko może zyskiwać. Ale czy na pewno?
W przypadku Imperatora z dłuższego leżakowania zadowoleni będą jedynie Ci, którzy w porterze niekoniecznie chcą odczuć „chmielowego kopa”. Bo przecież tajemnicą poliszynela jest to, że „turbo-bałtyk” z Pinty mimo iż przyozdobiony polską flagą, słynie z tego, że piwowar dodał do niego sporą dawkę zapachowego zielska z USA.
IMPERATOR BAŁTYCKI
Browar: Pinta
Ekstrakt: 24,7 blg
Alkohol: 9,1%
Goryczka: 109 IBU
Data ważności: 2014-11-20
Szaty imperatora są eleganckie, stonowane ciemne kolory, błyszczące złocenia, a raczej srebrzenia – to wszystko ładnie wygląda na małej smukłej butelce.
Oczywiście jest też metryczka ze wszystkimi informacjami: sugerowanymi przekąskami (gruszka, sorbet, czekolada – czyli do „golonko” się nie nada), zalecanym szkłem (ale naprawdę, najlepsza jest smukła szklanka? Nie snifter, Teku czy inny kieliszek?) oraz pełny skład z chmielami: Amarillo, Ahtanaum, Centennial, El Dorado, Mosaic i Zeus włącznie (wszystkie z USA, jakby kto pytał).
Z pozoru piwo wydaje się czarne, ale nie! Pod światło widać wyraźne rubinowy refleksy. Piana w tym przypadku jest na poziomie, obfita, gęsta, kremowa, opada powoli by po jakimś czasie pozostawić jedynie nieliczne ślady na powierzchni brunatnego płynu.
Czas zrobił swoje, w aromacie dominuje coś jakby czekolada, coś jakby karmel. Już wiem… czekolada z nadzieniem karmelowym 😉 W tle delikatne, mocno wyciszone, choć oczywiście zauważalne owocowe nuty pochodzące od chmielu.
Przy pierwszym łyku przez głowę przeszła mi myśl ułożyło się i te 109 IBU już nie takie efektowne. Ale nie! O nie! Goryczka pojawia się po chwili i jest wszechogarniająca, ale przy tym bardzo przyjemna i nieźle współgra ze słodyczą mlecznej czekolady. Wysoka pełnia i aksamitna konsystencja sprawiają, że mamy do czynienia z piwem niecodziennym – mówicie co chcecie, ale ja czuję ten „odświętny charakter”.
Czy najlepsze w Polsce? Nie każcie mi wybierać! Z pewnością mocny zawodnik reprezentacji polskiego piwowarstwa i mimo, że Imperator to mimo swojej imperialności wciąż stary dobry porter bałtycki, nie powinien mieć kompleksów w porównaniu z nowofalowymi RISami czy Barley Winami.
Też mam egzemplarz z tej warki, ale jeszcze dam mu z rok, albo dwa… 😉