[Pinta Dyniamit] Piwo z dyni dziełem szatana?

Za sprawą Pinty i AleBrowaru od zeszłego roku ostatni dzień października niektórym zaczął się kojarzyć z piwem, ale takim trochę niecodziennym bo z dyni. Dwaj „kontraktowcy” znaleźli sposób na to by zjawisko święta Halloween przekuć w sukces, a piwne świry mają coś co można dostać tylko raz w roku – mowa o Pumpkin Ale’ach.

Zarówno Dyniamit, jak i Naked Mummy powróciły do piwnych sklepów i pubów, a w tym roku do grona „dyniowych browarów” dołączyła jeszcze gdańska Brovarnia, która zdaje się, że będzie dystrybuować swoje Pumpkin Ale wyłącznie na miejscu. Szczerze mówiąc jestem trochę zdziwiony, że kolejne browary nie poszły w te ślady.

Obserwując ubiegłoroczny sukces pojawienia się piw dyniowych (o tych piwach mówiły mi nawet takie osoby, których nie podejrzewałbym o to, że mogą zainteresować się piwem „rzemieślniczym”) myślałem, że w tym roku pojawi się taki wysyp dyniowych ejli, a może nawet i lagerów, że od tej „pomarańczowej słodyczy” nie jednego zemdli. A tu jednak żaden z nowych graczy nie podjął walki, a przecież Halloween to podobnie jak walentynki świetna okazja na marketingowy sukces.

źródło: OpenClipArt Gallery

No i jeszcze zanim do piwnej rzeczy kilka słów o samym święcie spod znaku wydrążonej dyni. Ostatnio pojawia się sporo głosów o tym, że jakiekolwiek obchodzenie tego diabelskiego obrzędu to grzech… Ba, nawet nie tak dawno do mojego domu zapukali mili ludzie przedstawiający mi broszurę „Strażnica” o tym szatańskim święcie.

Ja tam jednak zachowuję pewną rezerwę i wierzę, że nikt rozsądny podczas halloweenowej zabawy czy picia piwa z dynią na etykiecie nie staje się od razu czcicielem „rogatego”. Przecież to wesołe bieganie po ulicy z dynią na głowie to tylko zabawa. Jakby kto pytał to ja się od tej tej zabawy odcinam – po prostu „dynia” do dyni mi się nie mieści i prawdopodobnie z tego powodu jakoś szczególnie nie imprezuję tego dnia :D.

W ubiegłym roku nie załapałem się na Naked Mummy i próbowałem tylko Dyniamitu. W tym prawdopodobnie będzie podobnie, no chyba, że wieczorem ktoś mnie wyciągnie do jakiegoś multitapu ;).

Już wczoraj do dogłębnej analizy zabezpieczyłem sobie butelkę:

Pinta DyniamitDYNiAMIT
Producent: Browar Pinta
Styl: Pumpkin Ale
Ekstrakt: 16,5°
Alkohol: 6,0 %
Goryczka: 31 IBU
Cena: 7,45 zł

Tegoroczny wypust Pumpkin Ale od Pinty ma cechować się jeszcze większą dyniowością (900 kg obrobionej dyni/warkę), zmienionymi chmielami (Ahtanum, Palisade, Willamette) oraz zmienionymi proporcjami przypraw (w składzie goździki,cynamon i imbir).

Etykieta utrzymana jest w pintowej konwencji, tym razem motywem przewodnim jest uśmiechająca się dynia. Mamy podstawowe i nieco mniej podstawowe informacje. Autorzy sugerują by podawać piwo w temp. 9-11 st. C, w nonic’u, a jak ktoś ma ochotę to może do niego przegryzać ser gouda, pieczonego indyka lub szarlotkę.

Pinta Dyniamit

Po przelaniu do szklanki Dyniamit prezentuje się niezbyt okazale. Jego kolor jest ciemniejszy niż dyniowa pomarańcz, piana niezbyt obfita i krótkotrwała, a samo piwo jest mętne. Znacznie lepiej wygląda sprawa zapachu tutaj dominują przyprawy z przodującym goździkiem oraz lekka owocowa słodycz.

Jeśli chodzi o smak to trzeba przyznać, że Pinta po raz kolejny wspięła się na wyżyny. Piwo doskonale łączy delikatną słodycz (z tego co pamiętam, mniej intensywną niż w zeszłym roku), imbirową ostrość, charakterystyczny smak cynamonu i średnią, jak najbardziej pasującą do całości chmielową goryczkę.

Z pewnością nie jest to piwo sesyjne, które można pić kuflami, o każdej porze roku ale jest to niezwykle ciekawy eksperyment, który raz do roku cieszy tych, którzy od czasu do czasu lubią coś „bardziej odjechanego”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *