[Lwówek Piastowski] [Lwówek Ratuszowy] Czy mocniejsze znaczy lepsze?

Dziś drugie dziecko browaru w Lwówku Śląskim na Dolnym Śląsku. Czy „mocniejsze” znaczy lepsze przekonamy się podczas degustacji Lwówka Piastowskiego, który niedługo pojawi się na rynku pod nową nazwą.

LWÓWEK PIASTOWSKI
LWÓWEK RATUSZOWY
Producent: Browar Lwówek Śląski 1209
Ekstrakt: 13,8%
Alkohol: 6,2%
Cena: 3,30 zł

Do degustacji Lwówka Piastowskiego, przez niektórych zwanego „mocnym” zbieram się już od dawna, jednak na drodze stawały mi rozmaite problemy. Najczęściej takie, że w okolicznym „monopolu” nie dojechał, a do ulubionego sklepu specjalistycznego było jakoś nie pod drodze. W końcu udało się go „trafić” i mogę podzielić się swoimi wrażeniami.

Zanim jednak zacznę opisywać Lwówka Piastowskiego, słowo o Lwówku Ratuszowym. Oczywiście chodzi o to samo piwo, jednak ze względów prawno-marketingowych browar w Lwówku musi zmienić nazwę swojego produktu – podobno nie podobała się ona grupie Carlsberg, która oprócz tego, że przeniosła produkcję piwa Piast Wrocławski do Szczecina(?) jest właścicielem marki „Browary Piastowskie”.

Lwówek Piastowski lub jak kto woli Ratuszowy dostępny jest w butelce zwrotnej półlitrowej. Na etykiecie Piastowskiego widnieje rozłożysty dąb – co ma właściwie przedstawiać, tego nie wiem. Ładnie za to wygląda czerwona obwódka, która komponuje się z czerwoną czcionką, którą zapisana jest nazwa piwa. Wszystko to zamkniętej kapslem „w jedności siła” znanym m.in. z Ciechanów. Tyle o „butli”, przystępuję do długo wyczekiwanej degustacji.

Piwo pokryło się średnio obfitą pianą, niestety nie była ona tak fajna i kremowa jak w przypadku Lwówka Książęcego. Zniknęła dość szybko pozostawiając po sobie ślad na ściankach. Jeśli chodzi o kolor jest on złocisty i nie sugeruje, że mamy do czynienia z piwem, które ma prawie 14% ekstraktu. Zapach jaki uniósł się z pokalu można określić jako wyraźnie słodowy. Słód dominuje też w smaku. W piwie czuć moc i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Alkohol nie jest nachalny, jednak bardzo przyjemnie „grzeje”. Przyjemne są też lekko kwaskowe smaczki charakterystyczne dla piw niepasteryzowanych czy jak to woli właściciel browaru w Lwówku nieutrwalanych. Piwo raczej nie przypadnie do gustu miłośnikom chmielaków, aromatu chmielowego jest tu jak na lekarstwo.

O ile spożywanie Lwówka Książęcego określiłem jako bardzo przyjemne tak w przypadku Lwówka Piastowskiego powiem, że jest tylko przyjemny. Piwo jakoś specjalnie nie zachwyca, może to wina wysoko postawionej poprzeczny „słabszą” wersją.Wypijane, ale sam fakt, że opcja mocniejsza w okolicznym monopolowym jest w cenie wersji słabszej świadczy sam za siebie.

3 komentarze

  • według mnie było za kwaśne… i mimo że u mnie w monopolu stoi to jakoś go omijam…

  • …dla mnie rewelacje, nareszcie mamy regionalne dolnosląskie piwo, bravo! W odróżnieniu od przemysłowych produktów (żywiec, tyskie, lech, calsberg, heineken…) jest super! Polecamy, wspieramy, promujemy!

  • Właśnie sobie popijam to piwo. I jestem trochę rozczarowany. Lwówek Książęcy jest bardzo smaczny, lekki (mimo 5,4 % alko) i super mi się go pije. W przypadku Ratuszowego, nie potrafię wskazać specjalnie pozytywów. Nie jest zły, ale nie porywa. Jest właśnie trochę za kwaśny, trochę przyciężki… trochę za mocny. Zapłaciłem za niego 3,70 i smakowo wypada podobnie do Reginy Strong, która kosztuje 70 gr mniej i która jest pasteryzowana.

    Fajnie gdyby Lwówek przy kolejnym piwie porwał się na jakiś nieobecny, albo mało znany w Polsce styl.

Skomentuj skrzek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *