Lager za dychę – nie kupuję „prawdziwego piwa”…
Start browaru w Sobótce zaskoczył z pewnością nie jednego z piwoszy. Ucieszyłem się, że w moim regionie powstanie mały, rzemieślniczy browar. Niestety ostatnie wieści spod góry Ślęży trochę ostudziły mój entuzjazm.
Do przysłowiowej tablicy wywołał mnie administrator facebookowego profilu Zielone Wzgórze – restauracji, która jest dystrybutorem Piwa Sobótka Górka. Admin sulistrowickiej restauracji pod wpisem o drogim małym piwie na profilu Mojego Kufelka zapytał czy prawdziwe piwo jest warte degustacji w cenie 10 zł?
Zaciekawiło mnie co jest miarą prawdziwości piwa i czy inne piwa z Dolnego Śląska są mniej „prawdziwe” od sobóckiego trunku?
Wytłumaczenie nieco mnie zaskoczyło… Prawdę mówiąc to za bardzo go nie zrozumiałem, a stwierdzenie o ilości piwa w piwie, skojarzyło mi się jedynie z badaniami zawartości cukru w cukrze, którymi jednej z bohaterów polskiej komedii [Poszukiwany, Poszukiwana] pokrętnie tłumaczył dlaczego nabywa spore ilości surowca stosowanego przez bimbrowników.
Szczerze mówiąc nadal nie mam pojęcia jak się mierzy „ilość piwa w piwie”. Zawsze myślałem, że jak brzeczkę słodową, doprawioną chmielem przerobią drożdże piwowarskie to będziemy mięli do czynienia z piwem, lepszym czy gorszym ale zawsze stuprocentowym piwem.
Jak dla mnie mówienie, że nasze piwo jest lepsze, bo jest „bardziej piwne od innych” jest słabą formą marketingu. Cytując inną polską komedię: „moja racja jest najmojsza” [Dzień Świra].
Czy prawdziwe piwo jest warte degustacji w cenie 10 zł?
Gdy po raz pierwszy przeczytałem ile ma kosztować piwo z Sobótki pomyślałem sobie, że to jakiś żart. No ale, zaraz, zaraz do 1 kwietnia jeszcze daleko. 10 zł za 0,33 l to byłaby jedna z najwyższych, jak nie najwyższa cena jaką ktoś sobie „woła” za polskie piwo. Pytanie z profilu Zielonego Wzgórza niestety tylko potwierdziła informację o zasłyszanej cenie…
Wracając do pytania o „wartość degustacji”. Stara zasada ekonomii mówi, że towar jest warty tyle ile chcą za niego zapłacić konsumenci. Czy ja za małe piwo zapłaciłbym 10 zł? Pewnie gdybym został odpowiednio zachęcony (np. nieznanym mi stylem który bardzo chciałbym spróbować, jakimś ciekawym surowcem, szansą poznania nowego smaku itp.) skusiłbym się spróbować, nawet za tak egzotyczną jak na polskie warunku cenę (najlepsze -moim zdaniem – polskie piwa kosztują zazwyczaj coś koło 6-8 zł / 0,5 l).
Niestety „prawdziwy” lager czy nawet koźlak nie szczególnie mnie do tego zachęcają, a już zdecydowanie nie „prawdziwa dziesiątka”, szczególnie popularna w Czechach, z założenia lekka i tania, nie siejąca spustoszenia w głowie i portfelu.
Wobec tego odpowiadam: nie kupuję opowiadania o „prawdziwym piwie” i uważam, że cena 30 zł za litr krajowego lagera jest wzięta z kosmosu. W najbliższym czasie nie planuję takiego wydatku.
A jaka jest Wasza opinia na ten temat?
Gwarantuję, że gdyby jakiemuś producentowi zachciało się w tej cenie sprzedawać jasne piwo o jakości porównywalnej z, za przeproszeniem, piwem z Biedronki to:
a) znaleźliby się na nie chętni
b) sporej części by to piwo smakowało
Prosty trick marketingowy. Drogie = dobre, a ponieważ „wrażenia organoleptyczne” to najbardziej subiektywna rzecz pod słońcem, to wyższa cena spowodowałaby dodatkowo poprawę odbioru takiego piwa wśród konsumentów – bo to przecież nie do pomyślenia, żeby piwo za dychę smakowało, jak pierwszy lepszy lager za 3 złote.
Mam sporo znajomych dla których piwem najlepszym jest..Haineken. Kiedy ja zaproponowałem cos ciekawszego-np IPA czy APA -posmakowli-i podziekowali. Ochydztwo. I za takie coś oni mają dać 6-8zł. Ale wydac 6 zł na Hainekena-nie jest problemem.
Gosciszewo wypusciło Pilsa za 6zł chyba(pisze chyba gdyż nie miałem okazji spróbować). Dla mnie pils-to takie codzienne piwo -i tu niemieckie czy czeskie proste piwa bardzo się sprawdzają. I cena ok 2-3zł/but jest dla mnie ok.
Jednak jesli bym miał więcej kasy (lepsze zarobki, brak rodziny itp) prawdopodobnie i na takie piwo za 10-15zł/but bym się skusił. Jak idę do sklepu-raz na miesiąc kupuje coś czego normalnie nie ma u nas- RISy czy Barlewine czy też inne typy piw których nie próbowałem. One często są dużo droższe niż 10zł -ale biorę coś sprawdzonego. No i często cena wynika z prostego przelicznika -jesli w Norwegii takie piwo w przeliczeniu na nasze kosztuje 30zł -to u nas tanie chyba się nie da (albo da-co mi się już zdazyło).
Cieszę się że scena piwna się rozwija-ze powstają nowe browary. Jeśli będzie na to zbyt -to i duże browary zaczną w końcu robić wity-srity. I to powoli się zaczyna. Jest nadzieja że piwo będzie miało smak a do tego będzie kosztowało mniej niż 5zł/but (jesli Portery potrafią tyle kosztowac to czemu nie IPY czy Risy ?)
Jesli Sobótka wypromuje się w takiej cenie-chwała im za to. Kolaboranci potrafią -to czemu nie Sobótka Górka. Gdyby Atrezan (którego nie widuję ostatnio w sklepach 🙁 ) poszedł tak po bandzie -to ich Chateau by kosztował minimum 40/50zł -i tez by pewnie sprzedali.
American IPA już jest (Ciechan,Żywiec,Kormoran)
Jakoś zawsze wychodziłem z założenia, że jak człowiek pracuje to stać go na każdy wynalazek piwny. Ale za zwykłą dziesiątkę (już zapomnijmy o pojemności) 10zł? To jest przesada nawet według moich standardów.
Zapędzili się z tym 'prawdziwym piwem’, marketingowym pustosłowiem trzeba szafować z rozwagą. A co do ceny, to rozumiem że w knajpie. W Krakowie wołają 11zł za taką ilość Chrząstawy, więc jest jeszcze droższa. I niekoniecznie lepsza. Summa summarum się jednak zgadzam – 30zł za litr lagera wywołuje u mnie pusty uśmiech na twarzy.