Jak smakuje piwo domowe? Polsko-angielski Pale Ale
Angielski styl na polskich chmielach, czyż to nie idealna kompozycja na dzisiejszy wieczór? Mowa o Browarzniak Pale Ale – moim pierwszym piwie, które uwarzyłem za ścianą, w kuchni.
Relację z przebiegu produkcji pierwszego piwa oraz fotorelację z domowego warzenia znajdziecie we wcześniejszych wpisach. Dziś chciałbym zająć się efektem finalnym czyli piwem, które leżakuje dokładnie od 7 tygodni.
- Kolor: Pomarańczowo-bursztynowy, mętne.
- Piana: Biała, średnio-ofbita, redukuje się do „wianuszka”.
- Zapach: Przede wszystkim owoce, trochę chmielu i delikatny karmel w tle.
- Smak: Mocno goryczkowe. W tle karmel i delikatna nuta kwaskowych owoców. Po ogrzaniu robi się lekko słodkawe.
- Wysycenie: Średnie, jak dla mnie pasujące do całości.
Podsumowując pierwsze piwo domowe wyszło całkiem nieźle. Smakowało odpowiada chyba nie tylko mi, bo domowe zapasy są już na wyczerpaniu. Co bym zmienił przy następnym warzeniu Pale Ale? Z pewnością mniej chmielu (w instrukcji z CP było napisane, że chmielu w recepturze jest dużo), wysokie nachmielenie mi nie przeszkadza, ale piwo mogłoby być ciekawsze gdyby trochę bardziej uwydatnić słodowo-karmelowe posmaki.
No i na koniec jeszcze kilka słów o oprawie graficznej. Etykiety na dużą butelkę przygotowała dla mnie firma Bottlabel. Otrzymałem propozycję przetestowania sklepu z której oczywiście skorzystałem. Etykiety są dobrej jakości, na śliskim papierze, który w przeciwieństwie to etykiet z małej butelki (sam drukowałem) nie rozmaka się. Zdecydowanym minusem Bottlabel’a jest mocno ograniczona baza wzorów, właściwie możemy wybierać tylko z kilku szablonów, z których część jest podobna do etykiet popularnych marek.
Gratuluję udanego wyrobu! Też mnie czasem kusi, żeby spróbować – może w końcu się zdecyduję…
Polecam, zabawa jest świetna!
Piwo z dokładnie tego samego zestawu jest właśnie u mnie na cichej. Od siebie dodałem jeszcze nieco syropu klonowego. Dzisiaj dorzuciłem trochę lubelskiego na zimno. Jak na razie zielone piwko smakuje i pachnie wyśmienicie 🙂
Co do etykiet też mam własnie problem, bo mam swoje projekty, ale nie bardzo mam jak wydrukować, bo jakość ze zwykłej drukarki pozostawia wiele do życzenia. Szkoda, że w tej firmie nie można zamawiać swoich projektów.
Pozdrawiam,
malepiwko.wordpress.com
Podobno fajne efekty można uzyskać na kolorowej drukarce laserowej.
Jak najbardziej można zamawiać własne projekty: http://bottlabel.com/content/11-etykiety-na-zamowienie
🙂
Jeśli goryczka jest za duża to wrzuć do piwnicy (lub innego chłodnego miejsca) i odstaw na jeszcze 2 miesiące.
Tak też robię. Po dwóch tygodniach leżakowania goryczka przykrywała wszystko, teraz jest już znacznie łagodniejsza.
Czytam ten wpis i poczułem tęsknotę. Minął ponad rok od mojego ostatniego warzenia. Po kilku nieudanych przygodach sprzedałem sprzęt, teraz zrozumiałem że mogłem przeczekać zły okres.
zakapslowani.wordpress.com
Dziękujemy za opinię 🙂
Odnośnie wydruku własnych projektów – jest taka możliwość – opis takiego procesu dostępny jest na stronie: http://bottlabel.com/content/11-etykiety-na-zamowienie
Oczywiście wymagania odnośnie jakości grafiki nie są restrykcyjne – zwykle udaje nam się wydrukować każdy dostarczony projekt.
Obecnie pracujemy nad formularzem umożliwiającym półautomatyczne zamawiania etykiet własnych projektów – jeszcze trochę cierpliwości.
Zdajemy sobie sprawę z niewystarczającej liczby wzorów – tutaj też trwają prace nad powiększeniem oferty.
Przy okazji – zespół bottlabel życzy wielu sukcesów w obszarze domowego browarnictwa, wielu warek i doskonalenia efektów na podstawie ooceny organoleptycznej 😉
Gratulacje, jak na pierwszą warkę to bardzo fachowe podejście do etykiet, przygotowana w domu bardzo atrakcyjna.
Nie do końca rozumiem problem z rozmakaniem etykiet domowych. Swoje zawsze drukuję na zwykłym papierze, naklejam po zabutelkowaniu i szczerze mówiąc nie potrafię sobie wyobrazić momentu w którym etykieta może namoknąć.
Nie ma problemu, po prostu chodzi o to, że jak się nieopatrznie dotknie mokrą ręką to się trochę rozmazuje.