[Hera z Olimpu] Mała czarna z królową Olimpu

Dziś Szanowni Państwo wybierzemy się na Olimp. Ale nie ten grecki, a nasz rodzimy, toruński – Browar Olimp – gdzie spotykamy Herę, czarną Herę.

Hera z Olimpu CoffeeMilkStoutHERA
Producent: Browar Olimp (kontraktowy)
Browar: Krajan
Ekstrakt: 12,1%
Alkohol: 4%
Goryczka: 25 IBU
Cena: ~6,50 zł

Warzący w Krajanie kontraktowy Browar Olimp wystartował jakieś kilka miesięcy temu i zaliczył falstart. Przynajmniej tak twierdziła spora część „ekspertów z branży”. Dla mnie pierwsza warka Prometeusza mimo wyczuwalnego „mitycznego diacetylu” może nie była idealna, ale całkiem wypijana. Nie wiem czego kto się spodziewał po Polish IPA, ale mogę powiedzieć, że mniej więcej na coś podobnego liczyłem (może bez maślanych posmaków) i w sumie za bardzo ten Prometeusz mnie nie zaskoczył. Na razie chyba ciężko będzie z polskich chmieli uzyskać coś na modłę h’amerykańskiego IPA.

Druga propozycja od olimpijskich piwowarów to Coffee Milk Stout czyli połączenie słodkiego Milk- z aromatycznym Coffee Stoutem. Pomysł sam z siebie ciekawy zwłaszcza dla miłośników kawy z mlekiem i to jeszcze najlepiej w wersji „na zimno”. Chociaż tutaj aż tak zimno być nie musi, bo producent sugeruje by Herę podawać w 14 st. C.  Taka temperatura ma pewnie na celu podkreślenie aromatów zamkniętych w półlitrowej butelce typu EURO.

Mimo iż nie bardzo pamiętam czasy gdy w takie butelki lana była większość polskich piw, darzę je dość dużym sentymentem. Dzisiejszej młodzieży ten krój kojarzy się chyba przede wszystkim z tanim lagerem z Namysłowa ale od niedawna powinien też kojarzyć się z Browarem Olimp (swoją drogą trzymam kciuki, żeby browar ze strefy „craft” nie wycofał się z eksperymentu z butelkami zwrotnymi).

Z ciekawostek trzeba wspomnieć, że kontretykieta jest ciekawa z punktu widzenia piwnego świra albo też piwowara domowego, gdyż mamy podany pełny skład, a w nim m.in. laktozę (coś jakby mleko w proszku, klasyczny składnik milk/sweet sotutów – odpowiadający za charakterystyczną słodycz) oraz ziarna delikatnie palonej kawy arabskiej. Goryczkę na dość oszczędnym poziomie 25 IBU zapewnia chmiel Sybilla, no ale pewnie możemy też liczyć na jakąś „pozachmielową gorycz” pochodzącą od kawy i palonych ziaren.

Etykieta jest jak każdy widzi… Jak na razie utrzymana w komiksowo-olimpijskiej konwencji przyjętej przez twórców. To może tyle słowem wstępu, przejdźmy do sedna sprawy.

Hera Browar Olimp

Nie jestem specjalnym fanem smaku kawy, ale zapach espresso ze świeżo zmielonych ziaren jest czymś niezwykle przyjemnym. Hera użyła właśnie takich perfum. W sugerowanej przez producenta temperaturze czuć wyraźne espresso.

Połączenie Coffee i Milk dawało mi wyobrażenie, że Hera to może być jedna z tych słodkich panienek… słodkich do zemdlenia. Okazuje się, że nie! Słodycz jest subtelna, objawia się praktycznie jedynie przy końcu degustacji, a smakiem dominującym jest tu gorycz pochodząca przede wszystkim od palonych słodów objawiająca się w postaci smaku intensywnej, mocnej kawy z odrobiną, ale na prawdę odrobiną mleka.

Całość kompozycji wypośrodkowana między lekkością a treściwością. Piwo jest wyraziste w smaku ale myślę, że miałoby szansę sprawdzić się jako napitek sesyjny – mi zniknęło z kielicha bardzo szybko. Jak dla mnie świetne proporcje słodyczy i goryczy, chociaż po określeniu „milk” w nazwie stylu zwanego czasami „sweet” można było się spodziewać nieco większej słodkości. Piwo bardzo dobre, z pewnością ma szansę na TOP-ileśtam polskich stoutów. Gratulacje dla olimpijskich piwowarów i oby wzrost formy był stały!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *