Czy dobre piwo musi być mocne?
Dobre to piwo, przede wszystkim mocne! No właśnie czy piwo żeby być dobrym, musi być mocne? A może alkohol to tylko zbędny balast, który przeszkadza w degustacji dużej ilości tego trunku i jest przyczyną ciężkiego „dnia następnego”?
Pisząc ten tekst przypomniała mi się pewna wesoła historyjka. Będąc na blogerskiej wycieczce w Pradze, wracaliśmy do hotelu taksówką. Jeden z nas, o ile dobrze pamiętam był to Krzysztof z Lepszego Piwa (swoją drogą, czekamy na powrót do blogosfery) by podtrzymać pogawędkę zapytał naszego czeskiego szofera:
– a Pan to jakie piwo lubi?
– ja to pivo moc ne
– mocne piwo Pan lubi?
Było trochę śmiechu, jak wyjaśniliśmy sobie, że moc ne znaczy po czesku tyle co nasze nie bardzo. A tak nawiasem mówiąc to spotkaliśmy chyba jednego z nielicznych Czechów, który nie lubił piwa. Ech, te stereotypy 😉
No ale do rzeczy. Kto i po kiego grzyba wymyślił określenie „piwo mocne”? Jak widzę na etykiecie jakiegoś „trunku z pianką” wyeksponowaną informację podkreślającą moc to z automatu odczuwam do tego wyrobu jakąś wewnętrzną niechęć. Mocna to powinna być wódka, ale nie piwo. Jak ktoś chce się szybko i w miarę bezboleśnie „znieczulić” to po co ma w siebie wlewać litry, gryzącego w przełyk bąblami CO2 płynu?
Piwo powinno być przede wszystkim dobre, smaczne albo nawet pyszne! Nie po to ktoś mądry wymyślił, że piwo konsumuje się z dużego kufla albo szklanki, a wódkę przyjmuje się w postaci niewielkich dawek potocznie zwanych kieliszkami. Alkohol w piwie ma być tylko dodatkiem pozwalającym nieco bardziej się zrelaksować, ewentualnie „rozwiązać język” osobom, które mają problem z prowadzeniem dyskusji w towarzystwie. Dobre piwo ma cieszyć intrygującym smakiem i niepowtarzalnym aromatem, a nie tym, że po kilku szklankach urywa przysłowiowy film.
Piwo zwłaszcza to lepsze jest małym dziełem. Wątpię żeby piwowar-artysta, który poprzez odpowiedni dobór słodów, chmieli i innych dodatków byłby zadowolony z komplementu: dobre bo mocne. Po za tym piwa w których wyraźnie czuć alkohol nie są dobre, chyba każdy się z tym zgodzi?
Ekstrakt i alkohol – o co tu chodzi?
Ty, patrz to piwo ma 24 volty – nie raz słyszałem te słowa uznania dla Primatora Double. Problem z tymi 24% wyeksponowanymi na etykiecie, jest taki że to nie zawartość alkoholu, a tzw. ekstrakt. Oba parametry podawane są w procentach, jednak alkoholu dotyczy ta mniejsza wartość.
Ekstrakt to zawartość cukrów w brzeczce. Na etapie fermentacji część z tych cukrów drożdże zamieniają na alkohol. Na to jaka to będzie ilość w dużej mierze wpływ ma piwowar sterujący całym procesem wyrobu piwa. Znając te dwa parametry można w pewnym sensie „oszacować” z jakim piwem mamy do czynienia jeszcze przed otwarciem butelki. Piwo o ekstrakcie 12% i alkoholu na poziomie 4,5% powinno być bardziej pełne, obfite w smak od trunku o takim samym ekstrakcie lecz wyższej zawartości alkoholu (np. 6%).
Popularne jasne lagery i tak są już pozbawione wyrazistego smaku, a gdy browar chce uzyskać więcej „procentów” z piwa o takim samym ekstrakcie, jest duża szansa, że zaserwuje nam trunek, który ma ma jeszcze bardziej wyjaławiany smak.
Czy mocne piwo zawsze jest złe?
Oczywiście, że nie! Jest sporo piw, które muszą być mocne, bo taki ich charakter. Z tym, że nie są to piwa uniwersalne czyli takie, które przypadną do gustu każdemu. Co ważne w piwach tych alkohol też nie jest najważniejszy. Liczy się przede wszystkim wyrazisty smak, pełnia, konsystencja, których nie dałoby się osiągnąć w piwie lekkim.
Wśród przykładów mocnych piw z charakterem znajdziemy popularne w Polsce portery bałtyckie, klasztorne piwa belgijskie czy wpływające do naszego kraju na nowej fali gatunki takie jak Imperial India Pale Ale czy Russian Imperial Stout. Gdyby te piwa nie miały swojej mocy „nie byłby sobą”.
Odpowiadając na pytanie z nagłówka: dobre piwo nie musi być mocne! Zawartość alkoholu w piwie nie jest żadnym wyznacznikiem jego jakości. Jeżeli więc kierujesz się smakiem i chcesz świadomie przemierzać „piwny świat” raczej powinieneś kierować się stylem (gatunkiem piwa), ewentualnie ekstraktem, ale przede wszystkim dobre piwo poznasz po unikatowym smaku, wspaniałym aromacie i ładnej prezencji (kolorze, trwałej i gęstej pianie).
Ciekawy wpis. Zawsze się zastanawiałem czym jest ten ekstrakt w piwie.
Bardzo sympatyczny artykuł, zgodzę się ze wszystkim. Również najbardziej denerwuję mnie i odstręcza zbyt duża ilość ,,głupiego” alkoholu, który szybko uderza do głowy i nie pozwala rozkoszować się piwem. A z tych piw u, których dobrze smakuje(chociaż mogłoby być delikatnie słabsze,albo w butelkach 0,3) to na pewno ,,Komes poczwórny bursztynowy”. Świetna kompozycja!
Jeśli ktoś chce się upić, to tak piwo musi być mocne 🙂
Natomiast normalnemu człowiekowi piwo ma po prostu smakować i z moich doświadczeń wynika, że zazwyczaj im mocniejsze tym ten smak jest gorszy.
Także czami lubię wypić sobie jakieś piwo okazjonalnie. Niestety bardzo wiele jest o bardzo kiepskim smaku. Na przykład takie coś http://www.open-youweb.com/piwo-lech-shandy-lemon-opinia/ to w smaku jest paskudne jak dla mnie i nie polecam. Chyba najlepsze piwa to są te małych browarów. A możecie mi polecić jakiś konkretne jakie warto jeszcze pić?