„Call me Czesław” czyli autor sukcesu zniknął z etykiet Ciechana Grand Prix

Od rana, albo nawet i od wczoraj „piwna Polska” huczy o sprawie usunięciu Czesława Dziełaka (autora zwycięskiej receptury) z etykiety Ciechana Grand Prix. Branżowy „smrodek” rozniósł się tak, że na ten temat głos zabrał sam szef BRJ, pan Marek Jakubiak.

Na facebookowym profilu Ciechana pojawiło się:

Oświadczenie w sprawie Grand Prix

W odpowiedzi na wątpliwości dotyczące nowej etykiety Grand Prix pragnę wyjaśnić, że moim celem jest promowanie piwowarstwa domowego poprzez nagłaśnianie Warszawskiego konkursu piwowarów domowych. W tym celu BRJ ufundował wysoką nagrodę pieniężną oraz możliwość warzenia zwycięskiej receptury w Browarze Ciechan pod nazwą Grand Prix . Z własnej woli poleciłem umieścić nazwisko Pana Dziełaka na etykiecie jednak od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że robimy to wbrew zainteresowanemu.
Jeżeli Pan Dziełak chce, aby jego nazwisko powróciło na etykietę wystarczy choćby zadzwonić.

Marek Jakubiak

The_Lady_with_an_ErmineSwoją drogą końcówka oświadczenia jest niezłą inspiracją dla kabareciarzy: Jeżeli Leonardo da Vinci chciałby być podpisany pod „Damą z gronostajem”, to by do nas zadzwonił – powiedziała dyrektor Muzeum Czartoryskich po zdjęciu tabliczki z nazwiskiem artysty. 😀

No ale w sumie nie o malarstwie mowa. Ci, którzy pana Czesława znają już się z nim skontaktowali i okazuje się, że zwycięzca Warszawskiego Konkursu Piw Domowych nie był inicjatorem usunięcia jego nazwiska z etykiety. Okazuje się też, że współpraca piwowara domowego z Ciechanem nie wyglądała za dobrze od samego początku. Bo jak inaczej można nazwać fakt, że browar nie „poczęstował” autora gotowym piwem?

Przyznacie też, że dziwnym sposobem deklarowanej przez pana Jakubiaka promocji piwowarstwa domowego jest danie piwowarowi kasy i wymazanie informacji o źródle pomysłu na piwo?!

Dla mnie cała sprawa jest o tyle dziwna, że do tej pory browary raczej starały się chwalić współpracą z piwowarami domowymi. Dobrym przykładem jest Bracki Grand Champion, którego co roku warzy zwycięzca Konkursu Piw Domowych w Żywcu czy współpraca toruńskiego browaru Jan Olbracht, gdzie od czasu do czasu piwowarzy domowi rozszerzają portfolio albo seria „zwierzaków” browaru Widawa uwarzonych przy współpracy z Kopyrem.

W mojej opinii ujawnienie nazwiska autora receptury dla browaru powinno działać na plus. Konsument patrzy na etykietę: o jakiś gościu firmuje to swoim nazwiskiem, znaczy pewnie nie ma lipy. Zawsze wydawało mi się, że jeżeli ktoś coś poleca i firmuje własnym nazwiskiem jest to pozytywne dla marki, stąd tyle „gadających głów” w reklamach telewizyjnych.

Miejmy nadzieję, że sprawa się szybko w jakiś pozytywny sposób rozwiąże i autor receptury piwa, które okazało się sukcesem Ciechana powróci na etykietę. Nie mniej jednak  „smrodek” afery pozostanie i szkoda, że będzie się plątał koło bardzo dobrego piwa. Do czego komu to było potrzebne?

PS. Dobrze, że Simon Martin warzył w kolaboracji z Pintą, nie z Ciechanem, bo planowana nazwa ich wspólnego Imperial Red Ale’a „Call me Simon” mogłaby nabrać nowego znaczenia 😉

Komentarz [1]

Skomentuj Patryk Piechocki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *